A jednak. Tak, niejaka pani Rupa Huq, należąca do Partii Pracy, wezwała na łamach wspomnianej gazety do wydania zakazu wjazdu dla naszego publicysty. Oskarżyła go przy tym o negowanie Holokaustu, rasizm, islamofobię, neonazim i ekstremizm. Co gorsza, jej atak okazał się skuteczny. Ziemkiewicz z wyjazdu zrezygnował, bo – skąd my to znamy? – po odwiedzinach policji i innych przedstawicieli odpowiednich służb z organizacji debaty wycofały się puby i kluby. Czyli typowy sowiecki zamordyzm: członek establishmentu (dawniej nomenklatury) rzuca niesprawdzone oskarżenie (dawniej o odchył ideologiczny), policja robi swoje (dawniej: wiecie, rozumiecie, tak nie można) i do spotkania nie dochodzi, ale demokracja liberalna trzyma się mocno (dawniej: demokracja socjalistyczna).
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.