Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych (DO RSZ) poinformowało w niedzielę, że o godzinie 4:23 nad ranem rosyjska rakieta wycelowana w Ukrainę przeleciała przez chwilę nad terytorium Polski.
"Obiekt wleciał w polską przestrzeń na wysokości miejscowości Oserdów (woj. lubelskie) i przebywał w niej przez 39 sekund. W trakcie całego przelotu był obserwowany przez wojskowe systemy radiolokacyjne" – czytamy w komunikacie.
Rosyjska rakieta poruszała się z prędkością 800 km/h i na wysokości 400 m
Podpułkownik Jacek Goryszewski, rzecznik Dowództwa Operacyjnego, przekazał na konferencji prasowej, że rakieta "poruszała się z prędkością niemalże 800 kilometrów na godzinę i na wysokości 400 metrów". – Przekroczyła tę granicę, około dwa kilometry. Następnie wyleciała z naszego terytorium – dodał.
– Przez cały czas przebywania w naszej przestrzeni była oczywiście obserwowana radiolokacyjnie. Wiedzieliśmy o jej trajektorii, o jej kierunku. I spodziewaliśmy się, gdzie opuści naszą przestrzeń i miało to miejsce – tłumaczył.
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego: Nie było decyzji o zestrzeleniu
Dodał, że "w przypadku tej rakiety nie było decyzji, nie było autoryzacji o zestrzeleniu". Jak tłumaczył, główną przyczyną było to, że wojsko wiedziało, jaka jest trajektoria jej lotu.
– Poza tym ta rakieta przebywała w naszej przestrzeni przez bardzo krótki czas i nie była w zasięgu naszych wojskowych lądowych środków ogniowych. Więc tutaj nie było mowy o zestrzeleniu. Nie było też mowy o tym, żeby nasze myśliwce podjęły jakąkolwiek interwencję, gdyż nie zmierzała ona w głąb terytorium naszego kraju – argumentował Goryszewski.
Według niego "ze stuprocentową pewnością" wiadomo, że obiekt nie znajduje się na terytorium Polski i wojsko nie planuje jego poszukiwań.
Czytaj też:
Kosiniak-Kamysz o rosyjskiej rakiecie w polskiej przestrzeni powietrznejCzytaj też:
Rosyjska rakieta nad Polską. Szef BBN o działaniach władz