Niespokojnie na miesięcznicy smoleńskiej. Wkroczyli policyjni negocjatorzy

Niespokojnie na miesięcznicy smoleńskiej. Wkroczyli policyjni negocjatorzy

Dodano: 
Obchody miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie
Obchody miesięcznicy smoleńskiej w Warszawie Źródło: PAP / Rafał Guz
Po raz kolejny podczas obchodów miesięcznicy smoleńskiej było niespokojnie. Politykom PiS próbowano utrudnić uczczenie pamięci ofiar katastrofy.

"Prezes PiS Jarosław Kaczyński razem z Przedstawicielami Prawa i Sprawiedliwości uczcili pamięć Ofiar Tragedii Smoleńskiej i złożyli kwiaty przed Pomnikiem Ofiar Tragedii Smoleńskiej 2010 roku, Pomnikiem upamiętniającym Śp. Prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego, a także zapalili znicze na grobach Ofiar na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie" – czytamy na profilu partii PiS w serwisie X.

twitter

Na miejscu pojawił się również warszawski przedsiębiorca Zbigniew Komosa, który co miesiąc zostawia przy pomniku ofiar katastrofy obraźliwy wieniec. Przyczepiona do wieńca tabliczka obarcza bowiem winą za katastrofę z 10 kwietnia 2010 r. Lecha Kaczyńskiego.

Na miejscu pojawili się policyjny negocjatorzy. "Podczas majowej miesięcznicy doszło głównie do utarczek słownych. Jarosław Kaczyński wraz z politykami PiS złożył swoje wieńce, pomodlił się przed pomnikami i odjechał. Przez cały czas prezesowi towarzyszyła prywatna ochrona" – opisuje "Fakt".

Wniosek o uchylenie immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu

Przypomnijmy, że na początku maja do Sejmu trafił wniosek o uchylenie immunitetu Jarosławowi Kaczyńskiemu. Chodzi o incydent z 10 kwietnia przed pomnikiem ofiar katastrofy smoleńskiej. Powodem wniosku o uchylenie immunitetu prezesowi PiS są wydarzenia z 14. rocznicy katastrofy smoleńskiej.

10 kwietnia na placu Piłsudskiego w Warszawie Jarosław Kaczyński zabrał złożony przed pomnikiem ofiar wieniec z napisem: "Pamięci 95 ofiar Lecha Kaczyńskiego, który ignorując wszelkie procedury nakazał pilotom lądować w Smoleńsku w skrajnie trudnych warunkach. Spoczywajcie w pokoju. Naród Polski".

Według ustaleń RMF właściciel wieńca twierdził, że wartość zniszczonej rzeczy przekracza 800 złotych – co oznaczałoby, że prezes PiS mógłby odpowiadać za przestępstwo. Takiej wartości jednak nie udokumentowano, a policja wyceniła ostatecznie przedmiot na 400 złotych. Sprawę umorzono i uznano za wykroczenie polegające na "zniszczeniu i kradzieży wieńca sprzed pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej".

Czytaj też:
Tusk pyta o kontakty Kaczyńskiego ze szpiegiem KGB. Jest reakcja prezesa PiS
Czytaj też:
Afera w PiS. "Kaczyński wściekł się na Szydło"

Źródło: X / "Fakt"
Czytaj także