Jego entuzjaści wydają się zupełnie zaślepieni, gdy wątpliwości te kładą na karb antyeuropejskich obsesji putinowskiej Rosji. Jest wręcz odwrotnie – zaślepienie to jest oznaką nieświadomego być może sprzyjania rosyjskiej polityce osłabiania Unii i siania zamętu w szeregach Zachodu. Jakie są bowiem realne problemy, które zagrażają rozpadem europejskiego projektu?
Pierwszą cechą Unii Europejskiej, która nasuwa się komuś, kto przyjrzy się z bliska działaniom tej organizacji, jest biurokratyzacja. To nie tylko obraz rozrastania się europejskich gmachów, które pożerają stare domy w brukselskiej dzielnicy króla Leopolda. To przede wszystkim wszechobecna mentalność urzędnicza – na wszystko musi się znaleźć biurokratyczna podkładka, a „unijny dorobek”(aquis communitaire) to świętość unijnych urzędników, którzy czują się w mętnych płynach przepisów jak ryby w wodzie. Efektem biurokratyzacji jest nadmierna skłonność do regulacji życia w państwach unijnych. Przeregulowanie unijnych gospodarek jest główną przyczyną ich stagnacji i utraty konkurencyjności w świecie. Ciekawe, że tego w ogóle nie zauważają tzw. liberałowie, którzy zaciekle bronią unijnego status quo, a nawet Unię pchają coraz dalej w tym samym kierunku.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.