Lewica (prawie) dla nikogo
  • Piotr SemkaAutor:Piotr Semka

Lewica (prawie) dla nikogo

Dodano: 
Politycy Lewicy podczas konwencji programowej w Warszawie
Politycy Lewicy podczas konwencji programowej w Warszawie Źródło:PAP / Rafał Guz
Lewica kojarzy się dzisiaj z wydelikaconymi dziećmi rodziców z establishmentu, troszczącymi się bardziej o mieszkańców Gazy niż o polskich emerytów, którym niedługo Tusk może obciąć dotacje. To rozchodzenie się odczuć zwykłych ludzi i lewicy wzmocni jeszcze ewentualny napływ uchodźców z krajów Trzeciego Świata.

Wynik 6,3 proc. w wyborach do europarlamentu to kolejny, już nie wiadomo który, dzwonek ostrzegawczy zanurzania się polskiej Lewicy pod taflę mętnych wód naszej polityki. Formalnie jak zwykle powtórzył się stary scenariusz. Liderzy lewicowych ugrupowań uderzyli się w piersi, zadeklarowali, że są gotowi ustąpić, ale gdy po paru dniach osłabło wrażenie szoku – znów przypominają, że do kongresu ich partii jest jeszcze trochę czasu i dopiero wtedy może dojść do rozliczeń. Ale ci z publicystów sprzyjających lewej stronie, którzy nie chcą się samooszukiwać, formułują różne pomysły na to, co robić dalej. To ciekawa lektura i skłaniająca do rozważań o przyszłości obozu progresywnego w Polsce.

Staczanie się

Wyobraźmy sobie wehikuł czasu, którym udajemy się w podróż po ostatnim ćwierćwieczu. Na początku rok 2001. SLD w wyborach do Sejmu zdobywa pierwszą lokatę z wynikiem 41,04 proc. i elektoratem 5 342 519 wyborców. A teraz przenosimy się do 2007 r. Komitet Lewica i Demokraci zdobywa 13,15 proc., czyli uzyskuje zaufanie 2 122 981 uczestników elekcji. A teraz przenosimy się do roku 2015. Lewica się dzieli na obóz dawnego SLD, czyli Zjednoczonej Lewicy, i rywalizuje z nią debiutująca Partia Razem Adriana Zandberga. Blok starych komuchów zdobywa 7,55 proc. i nie wchodzi do Sejmu (nie przekracza ośmioprocentowego progu dla koalicji). Z kolei Razem Adriana Zandberga ze swym wynikiem 3,62 proc. nie przekracza pięcioprocentowego progu dla pojedynczych partii. W rezultacie lewicy nie ma w Sejmie przez kolejne cztery lata. Gdy w 2019 r. wraca na salę sejmową – przepustką do tego jest wynik 12,56 proc. z elektoratem 2 319 946 wyborców. A teraz porównajmy to z wynikiem połączonej Lewicy w wyborach 9 czerwca br. do europarlamentu. 6,3 proc., czyli 741 071 osób, które zaufały lewicowym ideom.

Pisarz Ziemowit Szczerek na łamach „GW” pisze: „Dlaczego Lewica ma kilka procent? Bo zajmuje się jakością kotletów sojowych i winem dla kobiet w ciąży”.

To oczywiście styl pisarza, który nie stroni od satyrycznej przesady. O wiele ciekawszy był tekst „Anatomia klęski: dlaczego Lewica została zdemolowana w wyborach?” autorstwa Jakuba Majmurka na łamach „Krytyki Politycznej”. Majmurek pisze, że wybory do europarlamentu „to kolejne, w których lewicowa koalicja traci – od wyborów w 2019 r., w których wróciła do Sejmu, straciła już prawie połowę procentowego poparcia”.

Artykuł został opublikowany w najnowszym wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także