O statnie Pokolenie. Tak się nazwali. A właściwie skopiowali nazwę od niemieckiej organizacji Letze Generation (należy do wspólnej sieci aktywistów A22, wraz m.in. z Just Stop Oil). Skrzyknęli się w Polsce w lutym tego roku – dwa lata po tym, jak podobni aktywiści klimatyczni dali się już we znaki mieszkańcom wielu krajów zachodniej Europy. Młodzi ludzie z Polski(choć są tam i 30-latkowie) w marcu pierwszy raz dali znać o sobie. Wdarli się na scenę i przerwali jubileuszowy koncert Antoniego Wita w FilharmoniiNarodowej.„To jest alarm.Nasz świat płonie. Jesteśmy ostatnim pokoleniem, które może powstrzymać katastrofę klimatyczną. Żądamy radykalnych inwestycji w transport publiczny!” – krzyczały dwie młode kobiety trzymające transparent. Dzień później Ostatnie Pokolenie w liście otwartym przedstawiło swoje żądania premierowi Donaldowi Tuskowi. Od razu zagrozili„obywatelskim oporem”, gdy nie zostaną spełnione. A zostać nie mogą. Bo aktywiści zażądali przeniesienia wszystkich (sic!) pieniędzy zaplanowanych na budowę nowych dróg i autostrad na tworzenie regionalnych i lokalnych połączeń kolejowych oraz autobusowych od przyszłego roku. Ponadto zażądali utworzenia ogólnopolskiego biletu miesięcznego na transport regionalny w całym kraju i wyznaczyli, że ma kosztować 50 zł.
W tym samym miesiącu dwie aktywistki oblały też pomarańczową farbą zabytek – pomnik warszawskiej Syrenki. Zostały zatrzymane przez policję. Uważały, że gdy farba zostanie zmyta, sprawa się zakończy. Jednak – jak pokazała potem wiceprezydent Warszawy, Renata Kaznowska – farba wniknęła głęboko w cokół wykonany z piaskowca i usunięcie jej nie będzie wcale takie łatwe. Za ten protest konsekwencje mogą być surowe.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.