Mieszkańcy Brzegu czekają aż woda opadnie poniżej 620 cm. Obecnie sięga ponad 7 metrów. Przez zalanie i awarię oczyszczalni ścieków ulicą płyną fekalia.
Burmistrz Brzegu: Apelujemy do mieszkańców o racjonalne korzystanie z wody
– Sytuacja jest poważna, jak we wszystkich gminach, w których zostały zalane oczyszczalnie. To problem pojawiający się od lat przy każdej powodzi. Apelujemy do mieszkańców o racjonalne korzystanie z wody, i żeby zmniejszyć ilość ścieków, które musimy przyjąć – powiedziała w rozmowie z TVN24 Violetta Jaskólska-Palus, burmistrz miasta.
Tłumaczyła, że pompy są wyłączone, bo oczyszczalnia nie może działać, kiedy jest zalana. Występuje tam teraz zjawisko cofania, przez co fekalia zalewają ulicę Oławską, która jest poniżej aktualnego poziomu rzeki. – W tej chwili trwa tam akcja wypompowywania, na miejscu są służby – dodała.
Podkreśliła, że oczyszczalnia zostanie uruchomiona jak tylko poziom wody się obniży. Potrzebny do tego sprzęt ma zapewnić wojsko. Następnie budynek i część infrastruktury czeka kompleksowy remont.
Fekalia płyną ulicą. "Nie zostawię mieszkania"
W ciężkiej sytuacji są mieszkańcy ul. Oławskiej. Pięćdziesiąt osób zdecydowało się na ewakuację, reszta została na miejscu, by pilnować swoich domów.
– Mamy teraz trudne warunki. Jakoś musimy sobie radzić. Żona ewakuowała się, ja postanowiłem zostać. Nie zostawię mieszkania. Zalało nas we wtorek w nocy – powiedział w rozmowie z TVN24 jeden z mieszkańców.
Stan klęski żywiołowej, 7 osób nie żyje
Południe i zachód Polski walczy z powodzią od soboty. W wielu miejscach w Kotlinie Kłodzkiej woda była wyższa niż w 1997 r. podczas powodzi tysiąclecia. Straty są ogromne, będą szacowane w dziesiątkach miliardów złotych.
W poniedziałek rząd wprowadził stan klęski żywiołowej na obszarze części województwa dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego. Policja potwierdziła dotychczas siedem ofiar śmiertelnych.
Obecnie fala powodziowa przechodzi przez Wrocław. W piątek ma dotrzeć do Lubuskiego.
Czytaj też:
Ludzie wyszli z kosami na wały, są wściekli na Wody Polskie. "Łamią prawo, żeby ratować domy"