Kolumb może się tu czuć całkowicie bezpiecznie. Słynny Genueńczyk dumnie trzyma drzewiec zakończony krzyżem i spogląda na spokojną zatokę, która przez setki lat pozwalała Hiszpanii trzymać w garści Karaiby. „Portoryko Krzysztofowi Kolumbowi” – głosi napis na dole kolumny, na której stoi wielki odkrywca. Nawet gdy do władzy w USA wrócą demokraci, a wraz z nimi wokeizm na sterydach – tu, w San Juan, stolicy Portoryka, Kolumba nikt nie będzie strącał z postumentu. To nie Bahamy, gdzie najpierw, w 2021 r., jakiś aktywista rozbił młotem posąg Kolumba stojący przed rezydencją gubernatora generalnego, a potem lokalne władze, korzystając z tej okazji, zapakowały resztki pomnika do magazynu, pozostawiając ziejący pustką postument.
Wysoko nad placem Kolumba wznosi się Castillo San Cristóbal, forteca zbudowana przez Hiszpanów, która ryglowała ich bezcenny karaibski port od strony lądu. Nad warownią powiewają trzy flagi: Stanów Zjednoczonych, która manifestuje swoją kontrolę nad wyspą, Portoryka (przypominająca kubańską, ale z odwróconą kolorystyką), a także Krzyż Burgundzki, a to przecież symbol... dawnego imperium hiszpańskiego.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.