Wybory dopiero 5 listopada, ale głosowanie już się rozpoczęło. Każdy stan jest jak osobne państwo i ma własne przepisy podatkowe, karne oraz te dotyczące głosowania. W niektórych istnieją wybory korespondencyjne, w innych lokale wyborcze i maszyny do głosowania zaczynają działać na długo przed oficjalnym dniem wyborów. Uzasadnienia dla tego typu rozwiązań są przeróżne i mało interesujące. Demokraci wprowadzali je po kawałku od lat, bo to zawsze działa na ich korzyść, a nigdy na korzyść republikanów. Republikanie walczą o głosy wyborców, demokraci walczą o KARTY do głosowania. Pozornie to samo, w praktyce zupełnie co innego – nieważne, ile osób na ciebie głosowało, ważne, ile wypełnionych kart udało ci się zebrać. Czują państwo różnicę?
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.