7 października były wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski miał stawić się w prokuraturze. Ostatecznie do przesłuchania nie doszło. Jednym z powodów nieobecności polityka był wyjazd zagraniczny. Poseł klubu parlamentarnego PiS miał przebywać na Węgrzech w związku ze swoją działalnością naukową. Polityk został ponownie wezwany do złożenia zeznań, tym razem na 15 października. Tym razem Romanowski stawił się w prokuraturze.
– To, że tu dziś jestem nie oznacza, że legitymizujemy te bezprawne działania. Mamy do czynienia z fałszywym prokuratorem krajowym. Z sytuacją, w której doszło do kryminalnego przejęcia PK i całej instytucji. Również w mojej sprawie mamy cały ciąg przestępstw. Np. pozbawienie mnie wolności w sposób bezprawny w lipcu tego roku – powiedział przed wejściem do budynku.
Przypomnijmy, że prokuratura chce ponownie przedstawić Marcinowi Romanowskiemu 11 zarzutów, w tym m.in. udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Śledztwo w tej sprawie dotyczy rzekomych nieprawidłowości przy wydatkowaniu środków z Funduszu Sprawiedliwości. – Uważam te zarzuty za śmieszne, bo nie ma żadnych podstaw, żeby mówić o jakichś przestępstwach – komentuje były wiceminister sprawiedliwości.
Porażka prokuratury
Przypomnijmy, że 16 lipca Sąd Rejonowy dla Warszawy-Mokotowa nie zgodził się na areszt polityka Suwerennej Polski, posła klubu PiS i byłego wiceszefa Ministerstwa Sprawiedliwości z uwagi na chroniący go immunitet Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy. Na decyzję w tej sprawie zażalenie złożyła Prokuratura Krajowa.
Sąd Okręgowy w Warszawie podtrzymał decyzję sądu pierwszej instancji w tej sprawie. Sąd rozpatrzył zażalenie prokuratury na odmowę aresztowania byłego wiceministra sprawiedliwości. Sprawa dot. śledztwa wokół Funduszu Sprawiedliwości.
Czytaj też:
Romanowski wezwany do prokuratury. Ujawnił, co zamierza zrobićCzytaj też:
Prokuratura wyznaczyła Romanowskiemu kolejny termin. Zdąży wrócić do kraju?