Publicysta stwierdził, że ma "problem" z Olgą Tokarczuk, gdyż pisarka już dawno wyszła poza ramy zarezerwowane dla artysty czy twórcy i permanentnie angażuje się w bieżącą politykę. – Miesza się w politykę, staje po stronie Unii Wolności, kobiet z Czarnych Marszów, jest bardzo zaangażowana politycznie, jej sprawa, jej prawo – ocenił. Gadowski dodał, że tegoroczna nagroda Bookera jest szczególnie znacząca, gdyż w tym roku nie będzie przyznanej literackiej Nagrody Nobla.
Jego zdaniem światowa lewica za pomocą takich nagród chce po prostu promować swoich ludzi. Lewicowe lobby próbuje zrobić z pisarki nowy światowy autorytet, a następnie za jej pomocą forsować swoje postulaty.
– Nie za darmo te nagrody są wręczane, oj nie, trzeba pisać i mówić to, co sponsorzy ułatwiający te wszystkie sukcesy i splendory, chcą. To taka sytuacja Doktora Faustusa – mówił w swoim komentarzu.
Gadowski uznał, że sprawa Tokarczuk wpisuje się w szerszy kontekst, na który składają się polscy artyści, którzy uzyskują międzynarodową sławę, tylko dlatego że plują na wszystko co polskie. Publicysta wskazał reżysera Pawła Pawlikowskiego, który otrzymał Złotą Palmę w Cannes, a którego poprzedni film, oscarowa Ida, był obrazem zakłamanym, przedstawiającym Polaków w nieprawdziwym i niekorzystnym świetle.
Czytaj też:
Olga Tokarczuk laureatką Międzynarodowej Nagrody Bookera