O tempo prac nad projektami ustaw, które mają zliberalizować prawo aborcyjne, Dziemianowicz-Bąk była pytana w czwartek w TVN24.
– Jestem bardzo niezadowolona tak naprawdę od pierwszych dni, że te zmiany nie dzieją się szybciej, bo tak jak cała masa Polek 15 października 2023 r. nie tylko startowałam, ale także brałam udział w wyborach, żeby piekło kobiet skończyć, żeby kobiety mogły czuć się bezpiecznie w Polsce – powiedziała.
Dodała, że "dziś, jako ministra odpowiedzialna także za demografię, za rodzinę, tutaj też widzi ograniczenia, jeżeli chodzi o decyzje o tym, żeby w ogóle w ciążę próbować zajść".
Dziemianowicz-Bąk: Potrzebujemy ustawy ratunkowej
Dopytywana, czy gdyby projekty aborcyjne były głosowane teraz, poparłaby je, szefowa resortu odpowiedziała: – Oczywiście, że każda poprawa sytuacji kobiet po tych koszmarnych rządach i po tym, co zrobił Trybunał Julii Przyłębskiej, ale także tak naprawdę po tych kilkudziesięciu latach trwania pseudokompromisu, byłaby korzystna.
Według Dziemianowicz-Bąk "potrzebujemy na cito chociażby ustawy ratunkowej – tej, która dekryminalizuje pomocnictwo w aborcji". Pytana, czy jest pełne poparcie Lewicy dla tego projektu, oświadczyła, że tak, dodając, że to jej ugrupowanie zgłosiło ten projekt.
Na uwagę, że komisja ma wypracować jakieś wspólne porozumienie ze wszystkimi koalicjantami, odparła, że nie wie, w jakim kształcie to wyjdzie z komisji. – Ja mówię o projekcie, który położyliśmy na stole – dodała.
Dekryminalizacja pomocy w aborcji nie przeszła w Sejmie
12 lipca ub.r. Sejm odrzucił nowelizację Kodeksu karnego, która zakładała depenalizację i dekryminalizację aborcji. Za przyjęciem projektu opowiedziało się 215 parlamentarzystów. Przeciw było 218. Dwie osoby wstrzymały się od głosu.
Projekt ustawy autorstwa Lewicy został odrzucony głosami posłów PiS, Konfederacji, większości PSL, przy wsparciu Romana Giertycha (i nieobecności Waldemara Sługockiego i Krzysztofa Grabczuka) z KO.
Czytaj też:
"Połączymy dwa projekty". Żukowska o pracach nad liberalizacją przepisów aborcyjnych