O napięciach na linii Warszawa-Berlin pisze były dyplomata Witold Jurasz. "Zarówno w Warszawie, jak i w Berlinie od co najmniej kilku miesięcy nie podejmuje się już prób dialogu, zakładając, że do resetu w relacjach może dojść wyłącznie w wyniku zmiany na stanowisku kanclerza Niemiec. Problem polega na tym, że nadzieje na przełom po wyborach w Niemczech mogą zostać zniweczone skandalem dotyczącym historii. Okazuje się bowiem, że kością niezgody pomiędzy Warszawą a Berlinem jest brak woli Republiki Federalnej, by w poważny sposób upamiętnić polskie ofiary niemieckiej okupacji Polski. Idea budowy pomnika, której autorem był Władysław Bartoszewski, jest od lat naprzemiennie sabotowana, bądź rozwadniana" – czytamy w serwisie Onet.
Skandaliczne sugestie
Co więcej, w Niemczech pojawiają się głosy, że upamiętnienie ofiar innych niż żydowskie wśród Polaków, jest problematyczne. Powód? Uznanie, że to Polacy byli sprawcami. Jurasz, powołując się na źródła dyplomatyczne podaje, że szefujący ambasadzie RP w Berlinie ambasador Jan Tombiński otrzymał polecenie, by do 8 maja, czyli do obchodów 80-lecia zakończenie II wojny światowej, znaleźć rozwiązanie kwestii budowy pomnika polskich ofiar niemieckiej okupacji. Berlin ewidentnie ma z tym problem. Niedawno"Die Welt" cytowało słowa deputowanego do Bundestagu i skarbnika SPD Dietmara Nietana, który stwierdził, że na pomnik "nie ma w budżecie wystarczających pieniędzy".
Władze w Berlinie miały oczekiwać, że gdy do władzy w Polsce dojdzie Donald Tusk, to jego rząd zrezygnuje z budowy pomnika i zaakceptuje wmurowanie jedynie tablicy pamiątkowej. "Gdy okazało się, że nowy rząd z idei realnego upamiętnienia polskich ofiar nie zrezygnował, a ambasador Jan Tombiński zaczął o pomnik bardzo aktywnie zabiegać, pojawił się kolejny, tym razem już będący jawną prowokacją, argument" – czytamy.
"We wspomnianym tekście w 'Die Welt' wypowiada się zatrudniona w Fundacji Pomnik Pomordowanych Żydów Europy polska – ale pracująca od wielu lat w kolejnych niemieckich instytucjach – historyczka Agnieszka Wierzcholska, która stwierdza, że problem z 'polskim pomnikiem' polega na tym, że upamiętniałby on również… sprawców mordu w Jedwabnem" – dodaje autor artykułu.
Czytaj też:
Rządowa korespondencja. Gmyz ostrzega: W Polsce będzie jak w NiemczechCzytaj też:
Niemcy i Holendrzy potrzebują Polaków do zbiorów szparagów