Jacoń o związkach partnerskich: Dla państwa ich nie ma. Bo to Polska

Jacoń o związkach partnerskich: Dla państwa ich nie ma. Bo to Polska

Dodano: 
Dziennikarz Piotr Jacoń
Dziennikarz Piotr Jacoń Źródło: PAP / Adam Warżawa
Piotr Jacoń z TVN24 opublikował wpis, w którym skarży się na brak związków partnerskich w Polsce. Połączył ten temat z wyborami.

Piotr Jacoń to dziennikarz TVN24, znany z promowania ideologii "trans". Sam jest ojcem dziecka, które przeszło tranzycję i bardzo wspiera tę szkodliwą procedurę. Na swoim Instagramie niejednokrotnie komentuje sytuację społeczno-polityczną w Polsce.

Tym razem opisał historię pary, która ma inne poglądy polityczne, ale wzajemnie się wspiera i szanuje. Jednak oboje są rozwodnikami, a wobec tego, że nie istnieje instytucja związku partnerskiego, żyją "na kocią łapę".

Jacoń opisuje perypetie nieformalnego związku

"Są, a jakby ich nie było. Oficjalnie ich nie ma – przed państwem. Dla państwa są tylko w pojedynkę. Razem nie. Żyją (po swoich rozwodach) w związku partnerskim. Nieformalnym, bo to Polska. On zresztą jest przeciwny takim. To znaczy nie jest przeciwny ich związkowi, bo przecież są razem z jakieś trzydzieści lat. On jest przeciwny tym lewackim, sam wierny ideałom Unii Polityki Realnej. No i tradycji. W pierwszej turze miał dylemat: głosować na oficjalnego kandydata Konfederacji czy pójść za głosem serca? A może rozumu? Nieważne, w każdym razie zdecydował się na Brauna (już raz zresztą tak zrobił, gdy ten kandydował na prezydenta Gdańska). Ona też miała zagwozdkę. Trzaskowski czy Lewica? Jeśli Lewica, to kto? Najlepiej kobieta... postawiła na Biejat. Ale już wtedy, idąc do głosowania 18 maja, chciała, żeby rozstrzygnęli o czymś jeszcze. O tym, co może wydarzyć się 1 czerwca. Rozmowa nie była łatwa (nie pierwszy raz, co utrudniało wszystko jeszcze bardziej). Poprosiła go – tak, poprosiła – żeby w drugiej turze... został w domu, nie głosował wcale. No chyba, że na Trzaskowskiego jak ona... On nie chciał jak ona. Ale... obiecał" – pisze Jacoń.

Dalej przeszedł do wspomnienia wyborów prezydenckich: "W tamtą niedzielę znów miała ten okropny ból biodra. Chodziła z trudem. Prawie wcale. Więc w tamtą niedzielę on wziął ją mocno pod ramię i schodzili tak z mieszkania stopień po stopniu razem. Potem pomógł jej wsiąść do samochodu i powoli, żeby nie trzęsło, zawiózł do komisji. Tam też opierała się o niego. Za kotarą również. Zagłosowała tak, jak chciała. A on? On dotrzymał obietnicy"

"Teraz, 4 czerwca siedzą sobie w słońcu na działce i dla państwa nadal ich nie ma. Bo to Polska. W tej przyszłej Polsce nie będzie ich pewnie jeszcze bardziej" – stwierdza.

Karol Nawrocki jeszcze jako kandydat na prezydenta zadeklarował, że jest gotowy rozmawiać o tzw. statusie osoby najbliższej. Jednocześnie podkreślił, że małżeństwo musi pozostać związkiem kobiety i mężczyzny.

Czytaj też:
4 czerwca 1989 - wybory kontraktowe. "Ustawione" głosowanie?
Czytaj też:
Marta Nawrocka opublikowała wpis. "Taki jest mój mąż"


Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.

Zapraszamy do wypróbowania w promocji.


Źródło: Instagram
Czytaj także