Wipler: Chcemy premiera z Konfederacji
  • Ryszard GromadzkiAutor:Ryszard Gromadzki

Wipler: Chcemy premiera z Konfederacji

Dodano: 
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler (C) i europosłanka Ewa Zajączkowska (P) i Sławomir Mentzen (L)
Poseł Konfederacji Przemysław Wipler (C) i europosłanka Ewa Zajączkowska (P) i Sławomir Mentzen (L) Źródło: PAP / Szymon Pulcyn
Z Przemysławem Wiplerem, posłem Konfederacji rozmawia Ryszard Gromadzki.

RYSZARD GROMADZKI: Co się kryje za nagłym ociepleniem relacji między marszałkiem Hołownią a PiS? Kolacja z udziałem Hołowni i prezesa Kaczyńskiego w mieszkaniu Adama Bielana wywołała falę spekulacji. To preludium do rozmontowania koalicji pod przywództwem Tuska?

PRZEMYSŁAW WIPLER: Żeby doszło do konstruktywnego wotum nieufności, musi znaleźć się co najmniej 15 posłów obecnej koalicji rządzącej, którzy zaproponują innego premiera niż Donald Tusk plus inny skład rządu niż ten z Bodnarem, Nowacką i Kotulą. Taka grupa inicjatywna musiałaby przedstawić plan działania do kolejnych wyborów. Jest oczywiste, że ta grupa musi znaleźć się albo w klubie Szymona Hołowni, albo w klubie PSL, albo w obu tych klubach łącznie.

Widzi pan na to szanse? O PSL wiele razy mówiło się jako partii, która może wyłamać się z różnych koalicji. Od 1989 r. nigdy się to nie wydarzyło. Widać, że ludowcom trudno odciąć się od postkomunistycznych układów. Co do ugrupowania Hołowni – mimo dość zaskakujących ruchów lidera też trudno zakładać, żeby Polska 2050 urwała się Tuskowi ze smyczy.

Nie podzielam opinii, że PSL tkwi w jakimś postkomunistycznym układzie. PSL jest po prostu PSL-em. Używanie takiej terminologii to ignorowanie faktu, że świat się dramatycznie zmienił. PSL dowodzony przez polityków z generacji 40-latków jest zupełnie inną partią niż PSL sprzed 10, 20 czy 30 lat. To po pierwsze. Po drugie, oni muszą znaleźć jakieś rozwiązanie, bo obecnie i PSL, i partia Hołowni są pod progiem wyborczym. Jeżeli mają się podnieść ponad próg, to muszą wziąć dużo większą odpowiedzialność i pokazać, że są sprawczy, że coś dowożą, że są w stanie coś zrobić dla obywateli, a przynajmniej dla określonych grup obywateli. Nie zmieniając niczego, będą ginąć razem z Koalicją Obywatelską. Przy czym Koalicja Obywatelska będzie się kurczyć, a oni będą ginąć. Zejście poniżej progu i zniknięcie z Sejmu oznaczają koniec takich projektów politycznych jak PSL, Polska 2050 czy Lewica. Oni po prostu muszą coś zrobić, pokazać swoją tożsamość i wpływ na rzeczywistość, bo inaczej będzie to ich ostatnia kadencja. I w tym upatruję sens ostatnich ruchów zarówno Kosiniaka-Kamysza, jak i Hołowni.

Możliwe jest więc przesilenie polityczne jeszcze tej jesieni?

Jest możliwe, ale nie podejmuję się oceniać, czy prawdopodobne. Jasne jest, że im będzie bliżej wyborów i lipca przyszłego roku, który będzie przełomowy dla Polski, dla Europy i dla rządzących naszym krajem, tym bardziej przestrzeń tej elastyczności będzie malała i tym mniejsza będzie szansa, że uratują ich jakiekolwiek zmiany.

Artykuł został opublikowany w 29/2025 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także