Kilka miesięcy temu prezydent Adamowicz ogłosił wbrew woli Grzegorza Schetyny, że będzie kandydował na urząd prezydenta Gdańska. Zaskoczenia i rozgoryczenia nie kryło kierownictwo PO, w tym szef klubu parlamentarnego PO Sławomir Neumann, który oskarżał Adamowicza, że ten zachował się nielojalnie wobec własnego środowiska. Chociaż Neumann początkowo wierzył w porozumienie z Adamowiczem, to wydaje się, że teraz już stracił nadzieję. – Oczywiście wierzyć trzeba do końca, ale chyba nie ma się co już oszukiwać. Adamowicz już tylko podbiera nam ludzi z PO – mówi w rozmowie z Onetem.
"Kandydat PiS nie ma żadnych szans na prezydenta Gdańska"
Prezydent Gdańska twierdzi jednak, że na tym polega bogactwo demokracji. – Mamy demokrację obywatelską i partyjną. Gdańszczanie dokonają wyboru. Mój start w wyborach zmusza konkurentów do wysiłku programowego, do starania się, żeby ten spór nie był tylko PO kontra PiS, bo to bardzo wielu ludzi nie interesuje. Ma być to poważna dyskusja o przyszłości Gdańska – stwierdza.
Adamowicz ocenia jednak, że walka z PO na pewno nie wzmocni kandydata Zjednoczonej Prawicy na prezydenta Gdańska Kacpra Płażyńskiego. Dlaczego? – Kacper Płażyński został narzucony przez Jarosława Kaczyńskiego. Jak się porozmawia z działaczami PiS w Gdańsku na zasadzie anonimowej, to potwierdzą, że jest on nieakceptowalny, bo zachowuje się jak syn dygnitarza, nie tworzył PiS, nie był radnym dzielnicy w Gdańsku, nie był radnym miejskim. Wyskoczył jak Filip z konopi. I kandyduje po to, by w przyszłym roku dostać dobre miejsce na liście do Sejmu. Chcę wyraźnie powiedzieć, że kandydat PiS nie ma żadnych szans na prezydenta Gdańska. Wygra albo Jarosław Wałęsa, albo Paweł Adamowicz – przekonuje.