Prokuratura bada szczegóły afery pedofilskiej jaka wybuchła w Słupsku. "Newsweek" w poprzednim numerze informował, że służby sprawdzają, czy wiceprezydent Słupska, prawa ręka prezydenta Roberta Biedronia, próbowała zamieść pod dywan sprawę molestowania nieletnich.
Afera ściągnęła na Biedronia krytykę zarówno prawicy, jak i części lewicy. Sam prezydent broni się jednak.
– Reakcja nie była spóźniona – zapewniał w dzisiejszym programie Radia Zet. – W tej sprawie trwa kontrola, mam opinie prawne w tej sprawie. Wszystkie nasze działania były zgodne z prawem – mówił prezydent Słupska.
Gdy dziennikarka dopytywała go, czy nie ma sobie jednak nic do zarzucenia, Biedroń odparł wprost: Nic.
Na te słowa zareagował Wojciech Wybranowski z tygodnika "Do Rzeczy".
"[Biedroń - red.]Omija fakt, że jego gabinet przez 3 mies. nie zawiadomił prokuratury. Gorzej – molestator po wyjściu z aresztu, w ośrodku spotkał się z dziećmi" – wskazał Wybranowski.
Czytaj też:
"Jak pedofil jest "swój" to będą go bronić". Mocne słowa Wildsteina o "Gazecie Wyborczej"Czytaj też:
Malowany prezydent