Hanna Radziejowska została odwołana ze stanowiska przez szefa Instytutu, Krzysztofa Ruchniewicza. Stało się to po tym, gdy Ruchniewicz dowiedział się, że szefowa oddziału w Berlinie zgłaszała jego niewłaściwe działania do resortu kultury. Minister Kultury jest bezpośrednim przełożonym Ruchniewicza.
Portal Wirtualna Polska ustalił, że Ruchniewicz otrzymał poufny list wysłany przez Radziejowską do jeszcze wtedy wiceminister Marty Cienkowskiej z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz szefowej resortu, Hanny Wróblewskiej (straciła posadę podczas lipcowej rekonstrukcji).
Status sygnalistki przyznany przez pomyłkę?
3 kwietnia 2025 r. MKiD przekazało Radziejowskiej, że jej zgłoszenie jest objęte ochroną przysługującą na podstawie ustawy o ochronie sygnalistów. "Oznacza to przede wszystkim, że ministerstwu nie wolno tej korespondencji swobodnie przekazywać dalej, w szczególności do osoby, której dotyczy zgłoszenie. Gdyby istniała konieczność przekazania, najpierw trzeba by o tym poinformować sygnalistkę, a to nie miało miejsca. Ponadto z działań sygnalistki nie mogą wynikać żadne negatywne konsekwencje dla niej. To znaczy, nie wolno np. jej odwołać ze stanowiska z tego względu, że sygnalizuje nieprawidłowości. " – czytamy.
Teraz jednak resort kultury oświadcza, że Radziejowskiej nigdy nie przysługiwała ochrona dla sygnalistów, ponieważ wcześniej uzyskała ten status... przez pomyłkę. Zrzuca winę na pracownika Departamentu Dziedzictwa Kulturowego, który podjął decyzję o przyznaniu Hannie Radziejowskiej statutu. "Nie ma uprawnień do decydowania o przyznaniu statusu sygnalisty" – zaznacza MKiDN.
WP podaje, że to Ministerstwo Kultury przekazało list Radziejowskiej prof. Ruchniewiczowi, łamiąc tym zapis zapisy ustawowe.
"Odwet na sygnalistce". Afera wokół Instytutu Pileckiego
Hanna Radziejowska, szefowa niemieckiego oddziału Instytutu Pileckiego, została odwołana ze stanowiska. W oficjalnym oświadczeniu przekazano, że Hanna Radziejowska została odwołana ze stanowiska kierownika Oddziału Instytutu Pileckiego w Berlinie "z powodów obiektywnych". W komunikacie poinformowano, że ostatnie działania Hanny Radziejowskiej poważnie podważyły zaufanie u pracodawcy.
"Przedstawiane przez nią w mediach społecznościowych oraz mediach tradycyjnych nadinterpretacje i insynuacje, co do realizowanych przez Instytut projektów, stanowią przekroczenie norm i relacji pracownik-pracodawca. W szczególności, gdy udostępnianie osobom trzecim wewnętrznej korespondencji, czy swoich obaw na temat działalności Instytutu następuje bez omówienia ich wcześniej wewnętrznie" – czytamy.
Wirtualna Polska opisuje kulisy zwolnienia Radziejowskiej. "Współpraca między Ruchniewiczem a Radziejowską nie układała się najlepiej. Ruchniewicz uważał bowiem, że co do zasady nie należy przypominać Niemcom krzywd, które wyrządzili przed laty Polakom, bo mogłoby to negatywnie wpłynąć na obecne relacje. Z kolei niemiecki oddział instytutu starał się o realiach drugiej wojny światowej informować Niemców" – czytamy. O szkodliwych jej zdaniem pomysłach szefa, Radziejowska poinformował ówczesną minister kultury Hannę Wróblewską.
"Zgłoszenie Radziejowskiej, przekazane w trybie ustawy o ochronie sygnalistów, zostało tak zakwalifikowane przez resort kultury. Radziejowska w kwietniu 2025 r. została sygnalistką" – podano. "Pod koniec lipca Radziejowska wysłała list do nowo powołanej minister kultury Marty Cienkowskiej oraz kierującego polską ambasadą w Niemczech Jana Tombińskiego. Radziejowska podkreśliła, że przekazuje informacje w trybie ustawy o ochronie sygnalistów i prosi o zachowanie poufności" – informuje portal.
Czytaj też:
Rusza odbudowa Pałacu Saskiego. Minister mówi o "nowym otwarciu"Czytaj też:
"Minister aprobuje działania Ruchniewicza". Cienkowska o odwołaniu Radziejowskiej
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
