Całe zajście miało miejsce, gdy radna jechała z synami na mecz Lechia Gdańsk – GKS Katowice. Jak twierdzi polityk, kierowca miał się wściec, gdy zwróciła mu uwagę, że pomylił trasę i wysadził ją w niewłaściwym miejscu. Mężczyzna miał wpaść w szał i już po zakończeniu kursu próbować ją opluć. W końcu użył gazu pieprzowego. Kierowca nie potrafił mówić po polsku.
"Na szczęście dzieciom nic się nie stało. Ja trafiłam na ostry dyżur z poparzoną połową twarzy, całą szyją i dekoltem" – przekazała. Jak dodała, po ataku taksówkarza spędziła całą noc na SOR-ze. "To nie była obrona konieczna. To była frustracja wyładowana na kobiecie. Rozumiem nieprzepracowane traumy, inną kulturę i trudności z zaadaptowaniem się do nowych warunków ale takie sytuacje nie powinny mieć miejsca, a ludzie zatrudniani jako kierowcy taksówek bardziej sprawdzani" – wskazuje.
Cisoń: Aplikacje nie zapewniają stuprocentowego bezpieczeństwa
Cisoń zaapelowała do obywateli, aby uważali korzystając z tego typu aplikacji. "Nie piszę tego, by się wyżalać. Jestem twardą babką, nie łamią mnie takie sytuacje, dziś już jestem w pracy, ale chcę Was uczulić: nawet aplikacje nie zapewniają stuprocentowego bezpieczeństwa. Zawsze bądźcie uważne, zwracajcie uwagę na siebie nawzajem, reagujcie, gdy widzicie niepokojące sytuacje i chronicie się wzajemnie – to nasza moc" – napisała na Instagramie.
Polityk w zakończeniu swego wpisu dodała, że w listopadzie będę współprowadzić konferencję dot. przemocy wobec kobiet w przestrzeni ruchu drogowego. "Wczorajsze doświadczenie pokazuje mi dobitnie, jak ważny i gorący jest to temat" – stwierdziła.
Do sieci trafiło nagranie
Tymczasem do sieci trafiło nagranie z taksówki. Na filmie widać, jak Cisoń w wulgarny sposób odzywa się do kierowcy i zarzuca mu, że pomylił drogę.
– Wie pan, jak się nie orientujemy, to trzeba k***a wracać do swojego kraju, a nie k***a być w kraju w którym się nie zna języka i nie wie jak jechać – mówi wyraźnie wzburzona.
Polityk następnie zapowiada skargę na kierowcę. W tym momencie film się urywa. Cisoń utrzymuje, że mężczyzna zaatakował ją chwilę później.
Portal trojmiasto.pl donosi, że radna nie zgłosiła sprawy na policję. – Funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku sami skontaktowali się z nią po tym, jak informacje o tym zdarzeniu pojawiły się w mediach społecznościowych. Policjanci już zajmują się sprawą – przekazała pomorska policja w rozmowie z portalem.
– Bardzo przepraszam za wulgaryzmy i zbyt mocne słowa, których użyłam pod wpływem silnych emocji (...). Z całą stanowczością chcę zaznaczyć, że moje słowa nie usprawiedliwiają użycia przemocy fizycznej ani agresji, której doświadczyłam – przekonuje radna.
Czytaj też:
"J***ny Polak nie będzie mi mówić". Policja zatrzymała imigrantaCzytaj też:
800 plus dla cudzoziemców. Oto, do kogo trafiają pieniądze
