W czwartek rano przedstawiciele flotylli Sumud zmierzającej do Strefy Gazy z pomocą humanitarną poinformowali, że wszystkie statki, którymi płynęli Polacy, wśród nich poseł KO Franciszek Sterczewski, zostały zatrzymane przez siły izraelskie.
Sikorski: Powiem brutalnie, nie mam zakładników na wymianę
Do sprawy odniósł się na konferencji prasowej szef MSZ Radosław Sikorski. Ministerstwo Spraw Zagranicznych wielokrotnie apelowało, aby w pewne rejony świata nie podróżować. Są takie kraje jak Iran, Białoruś, Rosja, które po prostu biorą obywateli państw zachodnich za zakładników – powiedział.
– I powiem brutalnie tym, którzy chcieliby złamać nasze rekomendacje: nie mam zakładników na wymianę, jedziecie na własną odpowiedzialność – oświadczył, apelując, by nie jeździć w regiony niebezpieczne.
Dodał, że kolejną kwestią jest "zbyt wielka łatwość – decyzjami zdaje się poprzedniego rządu – w uzyskiwaniu polskiej bandery dla niektórych małych jednostek". – Oczywiście służba konsularna ratuje i pomaga Polakom w tarapatach, natomiast immunitety poselskie obowiązują tylko w kraju – podkreślił.
Szef MSZ dziękuje rzecznikowi prezydenta
Sikorski odniósł się także do wypowiedzi rzecznika prezydenta Rafała Leśkiewicza, który komentując obecność posła Sterczewskiego na pokładzie jednego ze statków międzynarodowej flotylli zmierzającej do Strefy Gazy, zwrócił uwagę, że "Ministerstwo Spraw Zagranicznych zawsze informuje o krajach, w których Polacy nie powinni się pojawiać, jeśli jest to dla nich niebezpieczne".
– Dziękuję za wypowiedź rzecznika pana prezydenta. Rozumiem, że oznacza to życzliwość, gdyby powstał projekt ustawy, który w sytuacjach, gdy nasi obywatele łamią te zakazy (MSZ – red.), mogliby być obciążani kosztami ewentualnych ewakuacji – powiedział minister.
Czytaj też:
Polski poseł na pokładzie statku przechwyconego przez izraelską armię
