Ostatnio wiele mówi się o przygotowaniach do wojny. Zaczynamy powoli odchodzić od szkodliwego mitu, że losy wojny decydują się na frontach. Doświadczenie ukraińskie jawnie pokazuje, że przygotowanie się do konfliktu zbrojnego, zapobieganie mu, a szczególnie toczenie walk wymaga zaangażowania całego społeczeństwa. Szczególnie rola ludności cywilnej jest bardzo znacząca – cywile powinni czuć się bronieni przed skutkami wojny, gdyż stan ich morale decyduje o wsparciu wysiłku wojskowego, co stanowi o prze biegu wydarzeń oraz wyniku działań zbrojnych. Mogą oni być też obiektem szantażu wojennego, kiedy cała sfera niewojenna staje się zakładnikiem działań bojowych wroga. Dlatego tak ważna jest kwestia obrony cywilnej. Odporność odstrasza, tak jak jej brak rozzuchwala ewentualnego agresora.
Skrócona historia
Za czasów PRL mieliśmy dość rozbudowaną obronę cywilną. Jako członkowie Układu Warszawskiego, o dość agresywnej doktrynie, byliśmy jej uczeni w szkołach na lekcjach, ćwiczeni i mobilizowani w korpusie obrony cywilnej istniejącym praktycznie przy każdym zakładzie pracy. Młodzież strzelała na strzelnicach, szkolono cywilów z zasad obrony cywilnej, istniał całkiem dobrze zhierarchizowany system obrony cywilnej od szczebla centralnego, poprzez wojewódzki, aż do samych gmin. System ten w III RP został praktycznie rozwiązany poprzez zaniechanie. 28 Okazało się bowiem, że obrona cywilna to kolejny obszar zapomniany przy przejściu od PRL do III RP. Pogłoski o „końcu historii” i parasol NATO rozleniwiły nas w przygotowaniu systemowych rozwiązań dotyczących odporności na agresję. Jeżeli były jakieś plany organizacyjne w zakresie odporności, to dotyczyły one reagowania na sytuacje kryzysowe. O to chodziło przy uchwalaniu tych regulacji tuż przed powodzią 2007 r. Zadania te powierzono samorządom, gdzie powstały jednostki odpowiedzialne za reagowanie na wypadek klęsk żywiołowych czy blackoutów. Dopiero na początku 2025 r. weszła w życie ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej, wyraźnie inspirowana sytuacją wojenną na Ukrainie. Nie miejsce tu, by poddawać ją krytycznej ocenie, gdyż lepiej się tu zająć bardziej skutkami jej wdrażania. Ale warto zauważyć, że przebija w niej duży zamęt decyzyjny. Jest jak z polską konstytucją – nie wiadomo, kto rządzi, czyli kwestia odpowiedzialności jest rozmyta. Bo niby za organizację obrony cywilnej (OC) ma odpowiadać Państwowa Straż Pożarna, ale gros obowiązków przypisuje się w ustawie samorządowi terytorialnemu. W ogóle w tym regulacyjnym rozwiązaniu przebija myślenie strażackie: ten, kto pisał tę ustawę, wyraźnie uważał, że obrona cywilna to straż pożarna plus schrony, co jest herezją.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
