W piątek odbyło się spotkanie władz PiS, które miało zażegnać trwający w partii konflikt. Skonfliktowana jest zwłaszcza frakcja byłego premiera Mateusza Morawieckiego oraz frakcja skupiona wokół Tobiasza Bocheńskiego, Przemysława Czarnka, Jacka Sasina i Patryka Jakiego. Tak się jednak nie stało, bo na spotkaniu nie był obecny Mateusz Morawiecki, który był na Podkarpaciu.
Konflikt w PiS. Kurski ujawnia kulisy
Kulisy tego, co dzieje się w PiS, opisał na platformie X Jacek Kurski. W obszernych wpisach ocenił, że „nasze środowisko przechodzi ciężką próbę”.
„Jesteśmy celem operacji zniszczenia i zadania nam śmierci cywilnej przez koalicję 13 grudnia. Tusk nie ma innego planu na utrzymanie władzy niż złamanie reguł: użycie państwa policyjnego do rozbicia opozycji, odebranie subwencji, kłamliwe zohydzanie nas jako ruskich onuc i złodziei, zapowiedź cenzury w internecie w ramach procedowanej właśnie w UE tzw. Tarczy Demokracji, która nadto dopuszcza jawną ingerencję KE i TSUE w same wybory, gdyby poszły nie po ich myśli” – napisał.
Jacek Kurski stwierdził, że „w tej sytuacji potrzebna jest konsolidacja wokół autorytetu, lojalność i solidarność w obronie Polski i obozu patriotycznego”. Zauważył, że „tymczasem w przestrzeni publicznej wysłano ostatnio kilka sygnałów nakazujących zapytać o sprawę zasadniczą: czy wszystkim w naszym obozie politycznym zależy na jego spójności, przetrwaniu i zwycięstwie?”.
Były prezes TVP atakuje Morawieckiego
Były prezes TVP zauważył, że pytanie takie nasunęło mu się samo „po tym, jak jeden z naszych kolegów – były premier Mateusz Morawiecki udzielił wywiadu w siedzibie Agory SA, w którym ogłosił się przyszłym premierem, dopuścił swój udział w »wielkiej koalicji« z KO i Tuskiem, zapowiedział zaniechanie rozliczenia winnych bezprawia, represji wobec opozycji i łamania konstytucji oraz odciął się od niektórych naszych kolegów będących obiektem nagonki koalicji 13 grudnia”.
Ocenił, że „skrytykowany za to Mateusz Morawiecki zaczął powtarzać taktycznie frazes o jedności, tysiącu bitew i stu Wietnamach”.
„W tym samym czasie jedność tę objawia demonstracyjną odmową stawiennictwa na bardzo ważnym posiedzeniu władz PiS, akcją Morawiecki na premiera w socialach, (wspomaganą akwizycją sondaży, z których ma wynikać że o niczym innym Polacy nie marzą), organizacją konkurencyjnych imprez w kraju, a nawet zaproszeniem parlamentarzystów na odrębne wobec spotkania opłatkowego na Nowogrodzkiej – swoje, własne tego samego dnia na mieście. Mateusz Morawiecki ewidentnie realizuje jakiś plan. Zachowuje się przy tym tak, jakby się czegoś strasznie bał. A strach jest złym doradcą” – dodał.
Zdaniem Jacka Kurskiego „deklaracje byłego premiera dalece wykraczają poza mandat naszego środowiska, a chwilami przekraczają granice politycznej śmieszności”.
„Śmieszność polega na ogłaszaniu się premierem wbrew zdrowemu rozsądkowi. Wbrew strategii partii, która zaatakowana unika triumfalizmu, walczy o przeżycie, WSPIERA REPRESJONOWANYCH KOLEGÓW i w mozole buduje alternatywę dla Polaków. Wbrew partii, której prezes w kontekście przyszłego premiera nie tak dawno (na Pl. Zamkowym) wymieniał inne nazwisko i jeśli nawet czynił to czysto kurtuazyjnie to każdemu szanującemu hierarchię w PS powinno to nakazywać nieco powściągliwości. Mateusz Morawiecki w końcu obwołuje się premierem wbrew arytmetyce i potencjalnym koalicjantom” – napisał były prezes TVP.
W jego ocenie „koalicjanci ci politycznie utuczyli się przecież na niczym innym, jak na kontrze do niektórych posunięć Mateusza Morawieckiego jako premiera”. „Były one zresztą autorskim pomysłem i ryzykiem Mateusza Morawieckiego, na które nigdy nie było formalnej zgody rządu Zjednoczonej Prawicy a przede wszystkim zgody partii Prawo i Sprawiedliwość” – czytamy. Dodał, że „nie istnieje bowiem żadna uchwała PiS ani żadna uchwała Rady Ministrów z czasów władzy naszego obozu, zezwalająca komukolwiek na jakiekolwiek ustępstwa w zakresie zaostrzania polityki klimatycznej czy powiązania wypłat dla Polski z ideologicznymi warunkami arbitralnie ustalanymi przez wrogie Polsce gremia”.
PiS dołuje w sondażach
Jacek Kurski stwierdził, że „obecna zniżka w sondażach PiS wynika m.in. ze złamania odwiecznego zwycięskiego paradygmatu prezesa Jarosława Kaczyńskiego, że na prawo od PiS nie ma realnej konkurencji politycznej”. „Tymczasem na prawo od nas jest dziś ponad 20 proc. wyborców w dużej części wygonionych tam z obozu Zjednoczonej Prawicy osobistymi decyzjami albo ustępstwami Mateusza Morawieckiego podjętymi bez mandatu Prawa i Sprawiedliwości” – podkreślił. Ocenił przy tym, że „jest naiwnością wyobrażać sobie, by wyborcy ci mieli teraz wziąć sobie na sztandar premiera, od którego się odwrócili i z powodu którego zmienili swoje polityczne preferencje”. „Ociera się to o żart” – dodał.
Zdaniem byłego prezesa TVP „Prawo i Sprawiedliwość przez ostatnie lata w sposób do bólu lojalny stało przy Mateuszu Morawieckim”. „Mając do wyboru troskę o siebie albo o byłego premiera wybierało lojalność wobec niego, ponosząc z tego tytułu wymierne straty polityczne” – napisał.
Nawrocki odciął się od polityki Morawieckiego
Podkreślił jednak, że „w strategii tej uczyniono jednak jeden wyjątek: w finale kampanii prezydenckiej kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość odciął się od niektórych osobistych decyzji Mateusza Morawieckiego”. „Pozwoliło to na odbudowę zaufania wyborców polskiej prawicy i zwycięstwo obywatelskiego kandydata PiS, które uchroniło Polskę przed domknięciem systemu” – wskazał.
Jacek Kurski zwrócił uwagę, że „jest oczywiste zatem, że przyszła koalicja prawicowa musi obsługiwać nadzieje całego elektoratu, który dał zwycięstwo Karolowi Nawrockiemu 1 czerwca”. „Po 130 dniach prezydentury Karola Nawrockiego i pokazaniu, że można jednak inaczej, twardziej, godniej i skuteczniej – jest teraz oczywiste dla myślących realistycznie o dobru Polski ludzi prawicy, że przyszły premier musi się tym różnić od Mateusza Morawieckiego, czym Karol Nawrocki różni się od Andrzeja Dudy” – dodał.
Były prezes TVP zauważył, że „najwyraźniej przekracza to horyzonty albo interes garstki posłów wokół Mateusza Morawieckiego do znudzenia lansujących go na lidera prawicy jak poseł Ireneusz Zyska, który ogłosił na X: »Partia PiS i nasi wyborcy potrzebują Morawieckiego jako lidera i oficjalnie kandydata na przyszłego premiera«. Ireneusz Zyska umieścił Mateusza Morawieckiego jako lidera prawicy (w domyśle prezesa PiS) oraz kandydata na premiera w portfolio swego lobbingu obok tysięcy niemieckich wiatraków, na rzecz których z zaciekłością (i wbrew stanowisku PiS) lobbował, żeby się tylko znalazły pod oknami polskich domostw” – stwierdził.
Podkreślił, że nie wie, „jak w sąsiedztwie tych wiatraków czuje się Mateusz Morawiecki i garstka posłów, którzy manifest lobbysty podali dalej, wiem za to na pewno, że wszyscy oni powinni przyjąć, że premiera będziemy mieli, gdy wyraźnie wygramy wybory i uzyskamy jako prawica większość”. „A premierem będzie wtedy ten, kogo wskażą statutowe władze Prawa i Sprawiedliwości z prezesem Jarosławem Kaczyńskim na czele a nie jeden czy drugi lobbysta” – wskazał.
Ocenił, że „sny o powrocie na fotel premiera Morawieckiego to rzecz w polityce dopuszczalna”. „Mogą bawić, ale nie bolą. Boli co innego, że były premier Zjednoczonej Prawicy gubi instynkt moralny, idzie do wrogów i zwierza się Agorze – przemysłowej wytwórni kłamstw i operacji specjalnych przeciw naszemu środowisku”. „To Agora przeprowadziła np. piramidalną mistyfikację Dwie wieże, skutkującą niedorzecznymi oskarżeniami wobec prezesa Jarosława Kaczyńskiego czy ciąganiem na przesłuchania niewinnych ludzi jak śp. Barbara Skrzypek. Ukochana w naszym środowisku pani Basia, którą niedowidzącą pozbawiono prawa do adwokata, zmarła nagle 2 doby po wielogodzinnym przesłuchaniu przez dyszących zemstą prok. Wrzosek i ludzi Giertycha. Nawet umorzeniu śledztwa ws Jej śmierci (wbrew oczywistemu związkowi przyczynowo-skutkowego) nadano posmak szyderstwa symbolicznego. Śledztwo umorzono 4 grudnia, w dzień św. Barbary. Ofiar przemysłu kłamstw Agory jest zresztą w Polsce i na prawicy dużo więcej. Do Agory na Czerską po prostu się nie chodzi” – czytamy.
Morawiecki przeciwko Ziobrze
Jacek Kurski zawuażył, że „co więcej nasz kolega, nie dość, że poszedł, to jeszcze przyłączył się tam do kampanii przeciw Zbigniewowi Ziobrze i to w czasie gdy koalicja 13 grudnia urządza nań polowanie, spektakl szczucia i nienawiści, gdy zajmuje mu majątek i prywatne konto”. „Agora musiała mieć niezły ubaw, słysząc, że gdyby Ziobro w tym przyszłym rządzie Morawieckiego miał jednak się znaleźć, to Morawiecki rzuci papierami i premiera nie weźmie! Przy całym surrealizmie tej figury, miałem jak najbardziej realne odczucie jakby Solidarność walcząca zapisała się teraz do demokracji walczącej” – dodał.
Wskazał, że „wszyscy w PiS wiedzą, że u Ziobry nie znaleziono żadnego dowodu osobistej nieuczciwości czy deliktu karnego, a opowieść o szefie zorganizowanej grupie przestępczej jest hucpą dla przykrycia braku jakichkolwiek dowodów”. „Ostentacyjna nielojalność byłego premiera wobec Ziobry zdumiewa tym bardziej, że przecież sam Morawiecki jest jednym z celów ataku koalicji 13 grudnia, na którym ciąży perspektywa zarzutów w innych sprawach prowadzonych w ramach ponurej groteski serialu rozliczeń” – napisał.
Kurskiego zdumiały deklaracje byłego premiera
Jacka Kurskiego – jak zaznaczył – najbardziej zdumiały jednak dwie kolejne deklaracje Mateusza Morawieckiego. Pierwsza – „jak najbardziej, w pewnych szczególnych okolicznościach wyobraża sobie samego siebie w wielkiej koalicji władzy z KO i Tuskiem” i druga – „chętnie machnąłby ręką na rozliczenie koalicji 13 grudnia z bezprawia i przestępstw, których ta teraz dokonuje”. „W czyim imieniu i po co Morawiecki je składa? O co tutaj chodzi?” – dodał.
Były prezes TVP twierdzi, że „odpowiedź może leżeć po drugiej stronie”. „Tusk już wie, że nie będzie w stanie zniszczyć Prawa i Sprawiedliwości. Za bardzo osadzone jest ono w realiach społecznych. Tuskowi wystarczy jednak tyle, żeby PiS nie wróciło do władzy. Wystarczy złamanie albo osłabienie samej skutecznej machiny politycznej i wyborczej PiS oraz utrata przezeń zdolności mobilizacyjnej Polaków” – czytamy.
„W planie rozbicia PiS bezcenni mogą okazać się rozpoznawalni społecznie kolaboranci, którzy udając walkę z Tuskiem, ale »innymi metodami« odetną się od złego, starego, wręcz stetryczałego PiSu złodziei i ruskich onuc, »zorganizowanej grupy przestępczej« Kaczyńskiego, Ziobry, Błaszczaka, Czarnka, Sasina i innych” – ocenił Jacek Kurski.
Podkreślił, że „doświadczenie życiowe uczy, że z czasem, ludzie tacy mogą przyjąć ofertę kooptacji do władzy wraz grupą arywistów i oportunistów dla »ocalenia substancji« pod szyldem w rodzaju »rozsądnego, proeuropejskiego PiS-light«”. „Wiem, że w obozie koalicji 13 grudnia na poważnie rozważa się tę historycznie sprawdzoną koncepcję kooptacji, dającą nadzieję na utrzymanie władzy i wzajemny immunitet” – dodał.
Ataki na Jarosława Kaczyńskiego
Jacek Kurski zaznaczył, że „o tym, że obawy takie nie są bezpodstawne, przekonywała seria niedorzecznych ruchów i wystąpień po zwycięstwie wyborczym i zaprzysiężeniu Karola Nawrockiego, domagających się koniecznej wymiany przywództwa obozu Zjednoczonej Prawicy”.
„Zainicjował ją ustępujący prezydent, który uznał, że nadszedł oto idealny czas, by twórca PiS, najważniejszego dzieła obozu polskiego po 89 roku, autor niemal wszystkich zwycięstw prawicy (w tym dwa razy samego Andrzeja Dudy) – miał teraz odejść z polityki”. „Odejść w chwili kolejnego spektakularnego triumfu. Powtarzali to inni m.in. Marcin Mastalerek” – przypomniał.
W opinii Jacka Kurskiego „było to tak absurdalne, że musiały się tu kryć czyjeś zawiedzione plany i nadzieje”.
„Ataki na Jarosława Kaczyńskiego były echem alternatywnego projektu politycznego, który miał na nowo zorganizować polską prawicę na wypadek spodziewanej w kręgu interesariuszy tego planu przegranej Karola Nawrockiego. Jego celem miała być nowa, obrotowa partia władzy złożona z otoczenia b. Prezydenta, wpływowej grupy z okolic Konfederacji oraz środowiska Zjednoczonej Prawicy, którego lider Morawiecki sam widział się jako kandydat na prezydenta. Plan nie wypalił, bo Jarosław Kaczyński po raz kolejny wygrał. Wydawało się, że wszyscy wrócili tedy do codziennej rutyny polityki i dotychczasowych hierarchii” – napisał były prezes TVP.
Jacek Kurski ocenił, że „chciałoby się wierzyć, że niefortunne, przywołane tu deklaracje Morawieckiego z Agory oraz ataki Dudy na Kaczyńskiego były tylko refleksem i czkawką po niedoszłych do skutku planach nowej partii i uznać sprawę za zamkniętą”.
Konflikt w NBP
„Trudno o taką wiarę, mając w świeżej pamięci próbę przewrotu w Narodowym Banku Polskim, podjętą przez ludzi protegowanych i rekomendowanych tam przez Morawieckiego i Dudy. NBP jest konstytucyjnym bastionem suwerenności Polski i polskiego pieniądza. Utrzymanie jego niezależności wyznacza horyzont bezpieczeństwa, szans rozwoju i godności Narodu, leży w interesie zarówno państwa jak i każdego Polaka. Były prezydent i były premier nie mogą nie zdawać sobie sprawy z sensu (nakreślonej przez Klausa Bachmana) operacji w jakiej uczestniczą ich protegowani. Zabrakło mi głosu Morawieckiego i Dudy wzywającego swych ludzi do odstąpienia od obalania prezesa Glapińskiego, czego skutkiem byłby zabór setek miliardów rezerw, przejedzenie ich na potrzeby wyborcze Tuska i koalicji 13 grudnia, a z czasem narzucenie Polsce euro i wyprowadzenie polskiego złota” – napisał.
Były prezes TVP zauważył, że „za dużo jest w ostatnim czasie podobnych sygnałów świadczących o tym, że toczy się gra wokół Prawa i Sprawiedliwości obliczona na jego złamanie albo rozbicie, wspierana przez sekundantów z koalicji 13 grudnia z Borysem Budką na czele oraz przez media władzy”.
„W tej inspirowanej przez reżim grze używane będą wszelkie możliwe haki i szantaże. Sam fakt, że Mateusz Morawiecki mógł pokazać w polityce swoje, pod wieloma względami, duże możliwości zawdzięcza prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu. Bez jego osobistej decyzji nie zostałby ani wicepremierem ani premierem. Dlatego irracjonalne, nielojalne wobec Kaczyńskiego zachowania Mateusza Morawieckiego, przybierane przezeń ostatnio miny i pozy, wydawane sprzeczne komunikaty świadczą o tym, że człowiek ten musiał znaleźć się pod wielkim naciskiem i działa w warunkach osobistego strachu. Strach jest bardzo złym doradcą” – dodał.
Morawiecki czymś szantażowany?
Zdaniem Jacka Kurskiego „dlatego były premier powinien być otoczony przez naszą partię ochroną”. „Jeśli jest on czymś szantażowany, jeśli kuszony jest kooptacją do władzy i osobistymi gwarancjami w zamian za rozbicie albo osłabienie prawicy (jak sekundują mu media i politycy koalicji 13 grudnia) to jego obowiązkiem jest stanięcie w prawdzie i powiedzenie tego albo publicznie albo swojemu politycznemu zwierzchnikowi”.
„Tylko prawda i jasność sytuacji daje wolność i możliwość zarządzenia problemem po naszej stronie i dla dobra obozu patriotycznego” – stwierdził.
Podkreślił przy tym, że „nadchodzi jeszcze cięższy czas dla prawicy, czas walki o wszystko”.
„Próby zniszczenia Prawa i Sprawiedliwości jako jedynej realnej opozycji wobec koalicji 13 grudnia będą się nasilać. Odpowiedzią na integrację lewicy nie może być dezintegracja prawicy. To droga do klęski. Podobnie jak infantylne i demobilizujące dzielenie skóry na niedźwiedziu czy przebierania nogami do zaszczytów zamiast konieczniej powagi i solidarności. Każdy powinien umieć zrezygnować z własnych ambicji w imię dobra naszego obozu. Przetrwamy tę próbę i wygramy tę walkę jedynie podporządkowując się interesowi obozu patriotycznego. Nikt nikogo z obozu zjednoczonej prawicy nie wypycha. Jest dokładnie odwrotnie. Wszyscy są potrzebni” – czytamy we wpisie.
Jacek Kurski zaznaczył, że „w szeregach PiS jest wielu polityków młodego pokolenia, gotowych stawić czoła wyzwaniu chwili”. „Dobrym znakiem trwającej kadencji jest to, że Jarosław Kaczyński i partia umieją z sukcesem wysuwać ich na czoło i coraz lepiej wykorzystywać potencjał nowej generacji”.
„To wśród nich zapewne znajduje się przyszły premier obozu patriotycznego. To nasz wielki zasób i nadzieja przed czekającym bojem o Polskę. Bój ten najpierw musimy wygrać. Wygramy, jeśli będziemy umieli szanować reguły hierarchii i doświadczenia, skupić wokół przywództwa, które zapewniło wszystkie wyborcze sukcesy ostatnich 20 lat i bez którego obóz ten nieuchronnie by się już rozpadł. To oczywiste tak samo jak to, że Prawo i Sprawiedliwość nie może już dłużej tłumaczyć się z nieswoich win” – zakończył swój wpis.
Czytaj też:
Zaskakujące informacje. Morawiecki potajemnie rozmawia z koalicjantami Tuska?Czytaj też:
Burza podczas pilnego spotkania władz PiS. Ujawniono kulisy
Polecamy Państwu „DO RZECZY+”
Na naszych stałych Czytelników czekają: wydania tygodnika, miesięcznika, dodatkowe artykuły i nasze programy.
Zapraszamy do wypróbowania w promocji.
