Warzecha przyznał, że jest ogromnie rozczarowany tym, jak obchodzimy 100-lecie odzyskania niepodległości. Jak zauważył, od dawna było wiadomo, kiedy ta rocznica wypada. – Mamy absolutnie kompromitującą, uchwalaną na kolanie, dziwaczną ustawę z 12 listopada jako dniem wolnym, która nawet nie wiadomo, jaką postać przybierze. To jest jednak detal przy tym wszystkim. Natomiast, gdyby zapytać kogoś, kto się nie interesuje polityką, czy odczuł, że jest to rok 100-lecia odzyskania niepodległości, to podejrzewam, że zdecydowana większość odpowie, że nie. Faktycznie, są różne inicjatywy na poziomie lokalnym, ale na poziomie centralnym mamy klasyczną bitwę polityczną i gorączkowe ruchy tuż przed – powiedział.
Publicysta "Do Rzeczy" ocenił też, że największa odpowiedzialność za sytuację spada na prezydenta. – Poza tym spada jednak na wszystkich. Gdy słucham wypowiedzi przedstawicieli PiS i opozycji, to powtarza się ten sam motyw. Obie strony twierdzą, że chcą zgody, a nie chcą jej ci drudzy. Tak sobie krzyczą, a jako, że nikt nie ustępuje, to nie będzie żadnych wspólnych obchodów. Jeżeli będą uroczystości państwowe, to przewiduję, że przedstawiciele opozycji się nie pojawią – stwierdził.
Czytaj też:
"Blisko dwa lata przygotowań i jest wielkie zero". Schetyna o obchodach stulecia niepodległości
Czytaj też:
"Spiep.... 100-lecie Polski". Czarzasty ostro o prezydencie