Publicysta nie kryje oburzenia faktem, że w Warszawie wciąż straszyć będą ulice komunistycznych patronów.
– To naprawdę rzecz niebywała. Przecież tu nie chodzi o żadną bieżącą politykę, ale o pryncypia. Przez decyzję Naczelnego Sądu Administracyjnego nie będą uczczeni śp. Lech Kaczyński, który jako były prezydent RP, ale też jako bardzo zasłużony prezydent Warszawy na pewno na to zasłużył – mówi nasz rozmówca.
– Nie będzie mieć swojej ulicy Danuta Siedzikówna „Inka”, czy choćby wybitny poeta Jacek Kaczmarski. Nadal będą nas straszyć ulice Modzelewskiego, czy Armii Ludowej, przecież to niedopuszczalne! – oburza się Tadeusz Płużański.
Prezes fundacji Łączka uważa, że to najlepszy obraz tego, jak działa polski wymiar sprawiedliwości.
– Tzw. wymiar sprawiedliwości nie został oczyszczony po 1989 roku. Dziś w obronie niezależności sądów opozycja organizuje protesty, posiłkuje się zagranicą. Tymczasem to sądy w III RP nie były w stanie osądzić zbrodniarzy komunistycznych, zdrajców w mundurach, takich jak Kiszczak czy Jaruzelski – oburza się publicysta.
– Teraz też sądy podważają decyzje demokratycznych władz o przemianowaniu nazw ulic. Niestety, w sądach PRL jest wiecznie żywy – podsumowuje Tadeusz Płużański.
Przypomnijmy, ze w piątek, 7 grudnia Naczelny Sąd Administracyjny podtrzymał wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego o uchyleniu ponad 40 zarządzeń wojewody zmieniających nazwy ulic w Warszawie.
Do starych nazw, jeszcze sprzed "dekomunizacji", wracają m. in. ulice: ZWM, Modzelewskiego, Duracza, Wrońskiego, Gidzińskiego, Małego Franka, 17 Stycznia, Kulczyńskiego, Gruszczyńskiego, Rzymowskiego, Sternhela, Sobczaka, Pstrowskiego, Jędrzejowskiego, 1 Praskiego Pułku, Parola, Szałka, Balcerzaka, Kokoszków, Fondamińskiego.
Wśród nich jest także al. Armii Ludowej – oznacza to, że nie będzie al. Lecha Kaczyńskiego. Aż 44 z 45 ulic wraca do starych nazw. Uchylenia są prawomocne.
Czytaj też:
Warszawa: Nie będzie al. Lecha Kaczyńskiego. Sąd cofa dekomunizację