Choć swoim "demokratycznym" samochodem 55-letni przedsiębiorca porusza się już od kilku miesięcy, w ostatnią sobotę zainteresowała się nim policja. – Była sobota, myłem auto przed „Marszem dla Klimatu” w Katowicach. Brałem w nim udział, przewoziłem potrzebne rzeczy – opisuje Stanisław Sarnowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". Gdy jeden z policjantów zapytał, kto zniszczył mu samochód, odpowiedział: nikt.
Na samochodzie oprócz "konstytucji", znajduje się także napis "Jędrek TS". Mężczyzna opisuje, że dwóch policjantów lekko się uśmiechało, trzeci zachował całkowitą powagę. Po chwili dostał polecenie, by odjechał kawałek od myjni i zatrzymał się. Podjechał radiowóz, który zablokował mu drogę. – Zaczęła się kontrola. Prawo jazdy, dowód rejestracyjny, ubezpieczenie... W komputerze sprawdzono też historię mojego pojazdu. Na koniec policjanci zapytali mnie, czy zamierzam gdzieś demonstrować. Potwierdziłem, potem się rozstaliśmy. Taka kontrola przydarzyła mi się pierwszy raz, choć napis mam od ładnych paru miesięcy i policja już nieraz za mną jechała. Nigdy jednak wcześniej żadnych uwag nie było – mówi Stanisław Sarnowski, którego cytuje "Wyborcza".
Przedsiębiorca z Katowic napis na swoich samochodzie umieścił, gdy głośna stała się akcja z pomnikami, na których umieszczano koszulki z napisem „Konstytucja”. 55-latek stwierdził, że skoro konstytucja jest łamana przez rządzących, to warto o niej przypominać. Jak reagują inni kierowcy i przechodnie. Różnie. – I te negatywne reakcje są, niestety, coraz częstsze – mówi Stanisław Sarnowski.
Czytaj też:
Wałęsa na pogrzebie prezydenta Busha. W koszulce z napisem "Konstytucja"Czytaj też:
"To nie jest mój protest". Steczkowska zabrała głos ws. koszuli z napisem "Konstytucja"Czytaj też:
Bodnar wycofał z TK wniosek w sprawie środków przymusu