Wydawać by się mogło, że w dobie globalizacji i powszechnego dostępu do najnowocześniejszych technologii umożliwiających pokonywanie w krótkim czasie wielkich dystansów oraz przekazywanie idei, myśli i wartości na odległość niemal bez kosztowo, instytucja muru granicznego jest tyleż archaiczna, co komiczna i kuriozalna. Tymczasem XX wiek był areną wielkich podziałów i barier, ukształtowanych „Żelazną Kurtyną”, których najbardziej rozpoznawalnym jest Mur Berliński. Początek obecnego stulecia wydawał się dla wielu być innym. Z jednej strony przeobrażenia geopolityczne symbolizowane przez upadek Muru Berlińskiego i rozpad Bloku Wschodniego, z drugiej zaś rozwój technologii, szczególnie rozpowszechnienie się środków łączności i Internetu miały przeobrazić nasz świat. Liczni uczeni i komentatorzy przedstawiali wizję „globalnej wioski”, świata swobodnego przepływu informacji, idei, ludzi i kapitału, w którym wydaje się, że nie ma miejsca dla tak archaicznych konstrukcji jak mury graniczne. A jednak to właśnie w tym zglobalizowanym świecie powstaje najwięcej, w dotychczasowej historii wielkich barier granicznych. Stają się one przedmiotem zażartej debaty publicznej, gromadząc tyle samo zwolenników, co przeciwników. Dowodem tego może być niedawna kampania wyborcza w Stanach Zjednoczonych, gdzie jedną z obietnic Donalda Trumpa była budowa muru na granicy z Meksykiem, co wraz z innymi postulatami, miało w opinii kandydata uczynić „Amerykę ponownie wielką”.
Mury graniczne stawiane są w coraz szybszym tempie. Z danych opublikowanych przez Elizabeth Vallet z Uniwersytetu w Montrealu wynika, że obecnie funkcjonuje ponad 65 konstrukcji tego typu, z których większość powstała po 2001 roku. Pomimo deklarowanej tymczasowości, stają się coraz bardziej złożonymi konstrukcjami. Czujniki ruchu i ciepła, kamery obserwacyjne, posterunki, punkty kontroli i radary naziemne stanowią uzupełnienie wielu fizycznych barier, a w przyszłości mogą je zastąpić tworząc tzw. inteligentne lub wirtualne mury. Wydaje się, że obecnie mamy do czynienia ze swoista histerią – paniką wywołaną coraz poważniejszymi zmianami w lokalnych krajobrazach społeczno-kulturowych, podsycaną nagłaśnianymi przez media obrazami nadciągających barbarzyńców, których celem jest podbój danej cywilizacji. Niewątpliwie część powstających murów granicznych wynika w większym stopniu z populizmu i podsycanego przez polityków i mass-media strachu przed obcymi niż z chłodnej kalkulacji odnoszącej się do zapewnienia bezpieczeństwa obywatelom zamieszkującym terytorium danego państwa. Trzeba bowiem przyznać, że mur jako konstrukcja architektoniczna kojarząca się jednoznacznie z bezpieczeństwem, świetnie wkomponowuje się w dyskurs na temat sposobów radzenia sobie w coraz bardziej niebezpiecznym świecie.
Obecnie niekwestionowany prym w budowie murów granicznych wiedzie… Europa. W 2012 roku Grecja postanowiła postawić ponad 10 km ogrodzenie w dolinie rzeki Ewros (Marica), zamykając granicę z Turcją dla nielegalnych migrantów. Inicjatywa została finansowo wsparta przez FRONTEX. Rok później podobnie uczyniła Bułgaria. W 2015 roku Węgry, Macedonia, Austria, Słowenia i Chorwacja postawiły ogrodzenia zamykając szlaki migracyjne wiodące przez ich kraje. Podobnie postąpiła Wielka Brytania budując 3,2 km barierę chroniącą brytyjską część eurotunelu przed migrantami z „dżungli” Calais. W obawie przed rosyjską agresją rząd w Kijowie ogłosił plan budowy ogrodzenia granicznego. W ślad za Ukrainą podobnie uczyniły Estonia, Łotwa i Norwegia. Skąd ta sprzeczność z liberalnymi wartościami tak popularnymi w „Europie bez granic”? Być może mamy właśnie do czynienia z ewidentnym rozdźwiękiem między deklarowanymi publicznie wartościami (otwartości na inne kultury, tolerancji, gotowości do udzielania azylu itd.) a praktyką społeczno-polityczną zmierzającą do „uszczelnienia” granic i zamknięcia się w twierdzy. Warto zauważyć, że większość murów granicznych nie powstaje na granicach Europy czy Unii Europejskiej. Powstające mury graniczne oddzielają bowiem od siebie państwa należące do Rady Europy lub Unii Europejskiej. I ten właśnie fakt powinien być źródłem poważnego niepokoju i skłaniać do refleksji na temat przyszłości integracji europejskiej.
W niniejszym tekście używa się określenia „mur graniczny” w szerokim znaczeniu tych słów, rozumianym jako wszelkie konstrukcje inżynieryjne i wojskowe, pełniące funkcję dzielników politycznych, zabezpieczających i utrwalających granicę. Częściej można spotkać określenia „ogrodzenia” lub „bariera”. Powyższe słowa wskazują nie tylko na fizyczne różnice między poszczególnymi konstrukcjami, ale mają także różne znaczenia semantyczne. W powszechnym rozumieniu, słowo „mur” ma znacznie bardziej negatywne znaczenie od „ogrodzenia”. Poszczególne państwa unikają określeń o negatywnych konotacjach, nadając swoim konstrukcjom specyficzne nazwy, tak jak zrobiły to Indie, które nazwały mur przebiegający przez Kaszmir mianem „linii kontroli”. Ukazuje to także odmienny sposób nazywania tej samej konstrukcji przez różne strony. Przykładowo, dla Izraela konstrukcja wzniesiona na Zachodnim Brzegu jest „ogrodzeniem bezpieczeństwa” lub „ogrodzeniem antyterrorystycznym”, zaś dla Palestyńczyków „murem apartheidu”.
Gdzie solidne płoty, tam dobrzy sąsiedzi?
Polityka tworzenia lub odtwarzania granic w wymiarze przestrzennym jest konsekwencją zmian w relacjach między państwami, narodami i tożsamością. Pytanie o to, dlaczego państwa decydują się na tak kosztowne działanie, jak budowa murów granicznych dotyczy pośrednio samej funkcji granicy państwowej. Przez wieki stanowiły one linię obrony, ufortyfikowaną strefę buforową, będącą pierwszym punktem oporu w przypadku ataku wroga. Często rozległe strefy kresowe lub pasy przygraniczne o nieokreślonej przynależności rozdzielały fizycznie od siebie poszczególne państwa. Historycznie była to najważniejsza funkcja murów granicznych, którą pełniły Wał Hadriana, Wielki Mur Chiński, zaś w czasach bliższych współczesności, francuskie systemy fortyfikacyjne Séré de Rivières i Linia Maginota. Dwudziesty wiek w pełni ukazał jak nieskuteczne były te instalacje, w konsekwencji, obecnie tylko nieliczne granice pełnią funkcje militarne jak strefa demarkacyjna przebiegająca przez Półwysep Koreański. Większość z nich to pozostałości po konfliktach zbrojnych będących spuścizną Zimnej Wojny.
Rozwój państwowości przekształcił linearnie pojmowaną granicę w wyznacznik zasięgu terytorialnej zwierzchności i suwerenności poszczególnych państw. Jednak obecnie granice nie funkcjonują w taki sam sposób jak kiedyś. Umiędzynarodowienie procesów gospodarczych, globalizacja kultury, wzrost przepływu ludzi, dóbr, idei i finansów skutkowały otwarciem granic, a tym samym osłabieniem ich kontroli. Granice przestają chronić państwa przed zjawiskami i procesami o charakterze ponadnarodowym. Zorganizowane grupy przestępcze, masowe ruchy migracyjne itd., wymykają się spod kontroli władzy. To właśnie poczucie lęku i niestabilności jest, jak się wydaje, jedną z głównych przyczyn budowy muru. Stają się one materialnym i symbolicznym przejawem granicy państwowej, dowodem wielkości, siły i suwerenności swoich budowniczych oraz wyznacznikiem tożsamości. Jednak nie wszyscy uważają, że mury graniczne wzmacniają suwerenność państwa. Wendy Brown wskazuje, że analizowana tendencja jest jedynie przejawem słabości państw. Silne i suwerenne państwo nie musi budować murów, aby pokazać swoją potęgę. Niezależnie od tego, należy zauważyć, że mur graniczny jako element architektury granicznej i jako symbol, stanowi wyjątkowo wyraźny komunikat skierowany zarówno do wewnątrz państwa jak i jego otoczenia.
Zanik militarnej funkcji granicy nie oznacza jednak, że mury graniczne nie pełnią roli ochronnej. Funkcja ta bowiem ewoluuje. Głównym celem współczesnych murów granicznych, nie jest powstrzymanie konwencjonalnego ataku wojskowego, lecz ochrona przed zagrożeniami, tymi prawdziwymi lub domniemanymi. Mury graniczne mają za zadanie uniemożliwić dostanie się na terytorium państwa podmiotów, które Peter Andreas nazywa „tajnymi aktorami transnarodowymi”: nielegalnym imigrantom, zorganizowanym grupom przestępczym, szpiegom, terrorystom itd. Tendencja ta jest szczególnie widoczna po zamachach terrorystycznych z 11 września 2001 roku. Reece Jones z Uniwersytetu Hawajskiego w Manoa wylicza, że w latach 2000-2011 wybudowano aż 25 murów granicznych, mających zgodnie z deklaracjami ich twórców pełnić tą funkcję ochronną, głównie przed aktami terroryzmu. Są to m.in. mury wzniesione na granicy: Tunezji, Nigerii, Kenii, Izraela i Indii. Współczesne mury graniczne mają chronić także przed niekontrolowanym napływem migrantów. Szczególnie widoczne jest to w przypadku Europy, gdzie wiele państw, niemal jednocześnie rozpoczęło umacniania swoich granic w 2015 roku, gdy migracja na Stary Kontynent obrała spektakularną i niespotykaną dotychczas formę.
Często powstanie muru granicznego jest dowodem wrogości, sporu terytorialnego lub nawet konfliktu między państwami. Przemiany polityczne zapoczątkowane w 1989 roku zaowocowały wzrostem liczby i intensywności takich sporów, a przez to coraz częściej uczestniczące w nich państwa, decydują się na umocnienie swoich granic. Przykładem tego może być mur zbudowany przez Kuwejt na granicy z Irakiem po pierwszej wojnie w Zatoce Perskiej, którego celem było potwierdzenie suwerenności i integralności terytorialnej państwa. W obszarze post-radzieckim w wyniku konfliktu z sąsiadem mury wzniosły Uzbekistan, Turkmenistan Kazachstan i Azerbejdżan, co miało potwierdzić i utrwalić terytorialny stan posiadania. Podobnie uczyniły Botswana, Maroko i RPA. Wydaje się jednak, że cel budowy ma bardziej charakter polityczny niż obronny. Jest to zaszyfrowana wiadomość wysłana do sąsiada, świadcząca o wrogości.
Mur graniczny może stanowić próbę przywłaszczenia spornego terytorium, okupacji lub kontroli nad nim oraz integracji z własnym terytorium. Część murów, takie jak indyjska „linia kontroli” w Kaszmirze oraz marokański bern w Saharze Zachodniej zostało wzniesionych na obszarze o nieokreślonej przynależności terytorialnej. Mury te są wyznaczone przez linię zawieszenia broni.
Szczególnym przypadkiem tego zjawiska są liczne mury graniczne wzniesione przez Izrael, które stanowią, zdaniem wielu autorów, formę ekspansji terytorialnej oraz okupacji. Władze Izraela twierdzą, że jedynym celem muru jest zapewnienie bezpieczeństwa państwa oraz żydowskiego osadnictwa, jednak już w trakcie budowy pierwszego muru w 1967 roku doszło do zniszczenia wielu palestyńskich instytucji publicznych oraz domów mieszkalnych. Wybudowane w 2003 roku, wzdłuż tzw. zielonej linii, „ogrodzenie ochronne” w wielu miejscach odbiega od niej głęboko wchodząc w terytorium Zachodniego Brzegu, oddzielając żydowskie osiedla od reszty Palestyny. Efektem tego była konfiskata ponad 3,6 tys. akrów ziemi rolnej, zniszczenie palestyńskich upraw oraz domostw. Według danych Biura NZ ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej z lipca 2008 roku pozwoliło to Izraelowi przejąć około 9,8% obszaru Zachodniego Brzegu. Po zakończeniu budowy, około 13% bariery znajduje się na terytorium zielonej linii lub Izraela, zaś reszta wewnątrz Zachodniego Brzegu. To w połączeniu z systemem kontroli drogowych oraz innych restrykcji utrudnia swobodę przemieszczania się na około 50% powierzchni Zachodniego Brzegu m.in. znacząco pogarszając dostęp do szkół i placówek medycznych.
Jednak większość murów zbudowanych po 1989 roku powstało na spokojnych granicach, nie objętych konfliktami. Wyraźną tendencją jest to, że państwa ustanawiające mury są na ogół znacznie zamożniejsze od swoich sąsiadów. Reece Jones wyliczył, że w 2010 roku średnie roczne PKB per capita państw, które wybudowały mur graniczny po 1989 roku to 14067 USD, podczas gdy średnia dla państw odgrodzonych to 2801 USD. Przykładowo, w 2010 r. PKB per capita USA to 47 tys. USD, zaś Meksyku jedynie 14 tys. Mury graniczne pełnią funkcje bariery ekonomiczno-społecznej rozdzielającej ubogich od zasobów i bezpieczeństwa socjalnego oferowanego przez bogate centra światowej gospodarki. Zjawisko to Mike Davis nazwał „wielkim murem globalizacji”. Budowa murów jest więc próbą odseparowania ubogich, jest także symbolem zaostrzenia podziałów między Pierwszym i Trzecim Światem.
Granica państwowa pełni funkcję deterministyczną, polegającą na oddzieleniu od siebie różnych kultur, wartości i idei, dając tym samym społeczeństwu poczucie wspólnoty i tożsamości narodowej. Granice pełnią ważną rolę w kreowaniu i utrzymaniu narodu i państwa. Dzieląc świat na to co wewnątrz i na zewnątrz, stanowią linię identyfikacji i podziału na „My” i „Oni”. Jest to podział obecny nie tylko fizycznie, ale wpisany i utrwalony w umysły ludzi, coraz częściej czujących niezrozumienie, a nawet strach lub wrogość wobec obcych. Tym samym mury to instrument ochrony praktyk kulturowych, stylu życia i tożsamości zagrożonych napływem migrantów, podzielających inny system wartości. Argument ten podnosiły m.in. Węgry, uzasadniając budowę ogrodzenia na granicy z Serbią ochroną europejskich wartości. Państwa wznoszące mury graniczne często są przekonane o swojej wyższości cywilizacyjnej nad państwami od których się odgradzają. Przykładowo w USA, Indiach i Izraelu budowie muru towarzyszyła zaostrzona dyskusja, w której wskazywano na wyjątkowość członków własnej wspólnoty, negatywne cechy obcych, co często przybierało formę dehumanizacji oraz pozbawienia praw człowieka swoich sąsiadów.
Czy mury graniczne opłacają się?
Należy zadać pytanie o to, czy mury graniczne rzeczywiście są w stanie spełnić powyższe cele? Sięgające niekiedy miliardów dolarów rocznie wysokie koszty budowy i utrzymania murów granicznych stawiają pod znakiem zapytania racjonalność decyzji o ich istnieniu. Nakłady niezbędne na budowę i funkcjonowanie murów granicznych rosną w bardzo szybki tempie. Do tej pory Stany Zjednoczone wydały 2,4 mld USD na budowę 670 milowego ogrodzenia na granicy z Meksykiem. Postawiony w 2010 roku, niespełna 150 milowy mur na granicy z Egiptem kosztował 400 mln USD, zaś samo roczne utrzymanie muru wzniesionego w Zachodnim Brzegu kosztuje Izrael 260 mln USD. Z kolei koszt powstania 2700 mil Bermu to równowartość 40% PKB Maroka.
Pomimo tych olbrzymich nakładów stosunkowo niewiele wiemy o skuteczności murów. Według danych izraelskiego MSW liczba nielegalnych migrantów przekraczających granicę z Egiptem spadła z 17 tys. w 2011 roku do zaledwie 43 w 2013 roku. Podobnie obiecująco prezentują się dane dotyczące spadku o 80% ofiar ataków terrorystycznych zainicjowanych ze Strefy Gazy. Jednak eksperci podważają wiarygodność powyższych informacji, wskazując na znacznie większe znaczenie innych środków podjętych przez rząd Izraela, w tym np. zmianę prawa ułatwiającą legalną migrację zarobkową dla wykwalifikowanych pracowników. Z kolei, w przypadku ogrodzeń chroniących hiszpańskie enklawy Ceutę i Melillę FRONTEX szacuje, że doszło do spadku liczby nielegalnych migrantów z 47 tys. w 2000 roku do niespełna 1,5 tys. w 2016 roku. Jednak ich nieoczekiwaną konsekwencją był wzrost liczby zorganizowanych prób sforsowania ogrodzeń, w których niejednokrotnie uczestniczyło nawet kilka tysięcy osób oraz prób bezpośredniego dostania się do Europy poprzez Morze Śródziemne. Trudno uwierzyć, że mury zatrzymają masową migrację. Mury są tak dobre jak wartownicy je strzegący. Tych zawsze można oszukać, przekupić lub ominąć. Nawet najdłuższe mury zawsze kiedyś się kończą pozostawiając niechronioną przestrzeń. Przykład płotów wzniesionych przez Grecję i Bułgarię na granicy z Turcją oraz Węgry na granicy z Serbią, i wiele innych pokazują, że konstrukcje te nie są w stanie zatrzymać migrantów, lecz jedynie utrudniają im działanie, wymuszając poszukiwanie alternatywnych tras wędrówki. Stanowi to okazję dla zorganizowanych grup przestępczych, wyspecjalizowanych w przemycie ludzi i towarów, dla których przejęcie kontroli nad szlakami migracyjnymi stanowi intratne źródło pieniędzy, szacowane nawet na 16 mld USD rocznie.
Wydaje się bardziej prawdopodobne, że mury graniczne pełnią funkcję psychologiczną. Nie są w stanie fizycznie ochronić granic i zapewnić bezpieczeństwa, ale dają społeczeństwu poczucie bezpieczeństwa i komfortu. Tym samym odpowiadają na społeczne zapotrzebowanie, dzięki czemu ich budowa jest politycznie atrakcyjna. Jednak w praktyce budowa murów wydaje się być przejawem bezsilności, a wręcz histerii oraz dowodem tego, że nie panujemy nad sytuacją.
Próbując ocenić skuteczność murów granicznych należy zwrócić uwagę na ich konsekwencje dla relacji społecznych. Dla odseparowanych społeczności mur stanowi formę upokorzenia, bezsilności i podporządkowania. Stanowi podstawę do frustracji a nawet nienawiści. W dłużej perspektywie rodzi radykalizm i przemoc. Nawet jeżeli w końcu mury zostaną zlikwidowane to podziały i napięcia społeczne pozostaną na długie lata, utrudniając pojednanie i realizację programów pokojowych.
prof. Radosław Zenderowski – polski socjolog i politolog, profesor nauk humanistycznych, profesor zwyczajny w Katedrze Stosunków Międzynarodowych i Studiów Europejskich Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie, dyrektor Instytutu Politologii.
dr Bartosz Jankowski, Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.