„Dlaczego Warszawa chce wesprzeć Kijów?”
  • Maciej PieczyńskiAutor:Maciej Pieczyński

„Dlaczego Warszawa chce wesprzeć Kijów?”

Dodano: 
Petro Poroszenko (prezydent Ukrainy) i Andrzej Duda (prezydent RP)
Petro Poroszenko (prezydent Ukrainy) i Andrzej Duda (prezydent RP) Źródło: X / @prezydentpl
JAK NAS PISZĄ NA WSCHODZIE || Polacy, proponując własne pomysły uregulowania sytuacji na Donbasie, mają trzy cele: pomóc Ukrainie, obronić siebie oraz wzmocnić swoje wpływy w UE – diagnozują ukraińscy eksperci w rozmowie z agencją Ukrinform.

Powołanie specjalnego wysłannika sekretarza generalnego ONZ ds. Ukrainy oraz rozszerzenie formatu normandzkiego o UE i USA. Taką propozycję rozwiązania konfliktu w Donbasie złożył Jacek Czaputowicz. Nad Dnieprem inicjatywa szefa polskiego MSZ spotkała się ze sporym zainteresowaniem.

Władysław Obuch z agencji Ukrinform przepytał w tej sprawie ukraińskich ekspertów. Mykoła Małomuż, były szef Służby Wywiadu Zagranicznego Ukrainy, twierdzi, że Polska, podobnie jak kraje bałtyckie, chce pomagać Kijowowi z uwagi na własne bezpieczeństwo. Chwali przy tym sam pomysl rozszerzenia formatu normandzkiego, szczególnie o potęgę USA. Małomuż zwrócił też uwagę na fakt, że ani Francja, ani Niemcy nie mają oficjalnie potwierdzonego statusu liderów UE, dlatego samodzielna inicjatywa Warszawy jest uzasadniona. „W tej sytuacji Polska chce wzmocnić wsparcie dla Ukrainy oraz obrone jej żywotnych interesów podczas międzynarodowych negocjacji. Innym celem Warszawy jest zabezpieczyć się w razie eskalacji agresywnych działań Rosji na kontynencie europejskim” – mówi Małomuż. Były szef wywiadu uważa również, że Polską kierują również geopolityczne ambicje, związane z chęcią wzmocnienia własnego wpływu na wydarzenia w regionie. „To już nie pierwsza inicjatywa Polski, która próbuje w ten czy inny sposób włączyć się do procesu pokojowego uregulowania ukraińsko-rosyjskiego konfliktu zbrojnego” – zauważa w rozmowie z Ukrinform Ołeh Saakjan, politolog, szef centrum „Donbas”. Jego zdaniem taka aktywność jest podyktowana nastrojami antyniemieckimi, panującymi w środowisku polskiej elity politycznej, a także chęcią wzmocnienia własnych wpływów w UE. Saakjan twierdzi, ze Polska probuje swoje propozycje forsować poprzez instytucje unijne, w których wysokie funkcje zajmują Polacy. Co ciekawe, autor artykulu w przypisie redakcyjnym podaje przykład Donalda Tuska. Ukraiński dziennikarz najwyraźniej nie ma świadomości, że szef Rady Europejskiej w żaden sposób nie współpracuje z polskim rzadem.

Tak czy inaczej, Saakjan uważa, że Kijów na inicjatywie Warszawy może wiele zyskać. Jedynym problemem, w jego opinii, jest brukselska biurokracja oraz nadmiernie długi proces decyzyjny instytucji unijnych. Sceptycznie do polskich propozycji nastawiony jest natomiast Bohdan Jaremenko, dyrektor fundacji „Majdan spraw zagranicznych”. „Jest całkowicie oczywiste, że Kreml zamierza kontynuować działania wojenne. A z kolei w UE póki co nie ma woli wywierania nacisków na Moskwę, by te działania zatrzymać” – mówi Jaremenko. Jego zdaniem europejskim graczom, z uwagi na kwestie ekonomiczne, zwyczajnie nie opłaca się podejmować zdecydowanych kroków przeciw Rosji.

Czytaj też:
Saryusz-Wolski: W nowej kadencji UE będzie zmieniona

Czytaj też:
Ukraina: Tysiące osób z pochodniami w marszu ku czci Bandery

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także