Maciej Pieczyński przytacza Wojciechowi Cejrowskiemu dane Ministerstwa Finansów. Wynika z nich, że od początku naszego członkostwa w UE do wspólnej kasy wpłaciliśmy już łącznie 47,3 mld euro. W tym samym czasie z kasy unijnej dostaliśmy aż 143,7 mld euro.
– Czy ten prosty rachunek nie sprawia, że jednak warto, z pragmatycznych względów, być członkiem UE? – pyta dziennikarz "Do Rzeczy".
Zdaniem podróżnika "program pomocowy dla Polski służy nakręceniu gospodarki w Niemczech, a nie w Polsce". – Pan uważa, że Niemcy lub Francuzi to są filantropi, którzy zaprosili Polskę do swojej starej organizacji po to, by nam z własne kieszeni podarować 144 mld? Dali nam tę forsę, bo nas kochają? Oni SOBIE wypłacili te wszystkie pieniądze, a nie nam – podkreśla Cejrowski.
I przekonuje, że ten proces można prześledzić poprzez sprawdzenie drogi każdej konkretnej złotówki, która trafia do Polski – "skąd wyszła i dokąd ostatecznie trafiła".
– Moim zdaniem Niemcy nie stawiają nam basenów w Koszalinie. A jeżeli to robią, to na pewno nie po to, by umoczyć pieniądze, tylko po to, by pieniądze zarobić. Unia traktuje Polskę jak włamywacz psa – rzuca mu kiełbasę, by spokojnie okraść dom – przekonuje Cejrowski.
Cała rozmowa w najnowszym numerze "Do Rzeczy", który będzie dostępny w sprzedaży do 20 stycznia. Zachęcamy do lektury naszego tygodnika!
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.