Trump podniósł cła tylko tym krajom, które stosują cło wobec Ameryki. Dany kraj nakłada cło (lub inne podobne ograniczenia) na towar amerykański, to teraz USA nakłada cło na towar sprowadzany z tego kraju – wzajemność i równowaga w stosunkach międzypaństwowych. Nie żadna „wojna celna”, lecz zasada równouprawnienia w dostępie do rynków i wzajemności w układach handlowych. Lepiej byłoby, gdyby po obu stronach cło (i inne bariery) wynosiło zero – wówczas mielibyśmy strefę wolnego handlu. No ale skoro Unia Europejska nakłada na towar z USA obciążenia w wysokości 39 proc., to Ameryka się teraz uprzejmie odwzajemnia. „Robimy wobec innych tylko to, co oni robią wobec nas” – objaśnił Trump.
***
Po angielsku te cła noszą nazwę „reciprocal”, co zgodnie ze słownikiem znaczy, że są „odwzajemnione” – jak uczucia, przysługa, zaproszenie lub życzenia, „wzajemne” jak wzajemna tolerancja, „obopólne” jak korzyści, „dwustronne”, jak współpraca lub porozumienie, „zwrotne” jak ruch posuwisto-zwrotny. W słowie „reciprocal” nie ma agresji ani odwetu – jest szacunek dla obu stron.
Zostań współwłaścicielem Do Rzeczy S.A.
Wolność słowa ma wartość – także giełdową!
Czas na inwestycję mija 31 maja – kup akcje już dziś.
Szczegóły:
platforma.dminc.pl
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.