"Wysłałem przed chwilą wezwanie w imieniu p. Geralda Birgfellnera do p. J. Kaczyńskiego, aby dobrowolnie zwrócił kwotę 50 tysięcy zł., którą nienależnie pobrał 7.02.2018 roku. Brak wpłaty w ciągu 7 dni spowoduje skierowanie sprawy na drogę postępowania sądowego" – poinformował Giertych na swoim profilu na Twitterze.
15 lutego "Gazeta Wyborcza" napisała, powołując się na zeznania Birgfellnera w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna.
"Jarosław Kaczyński powiedział mi, że musi mieć jeszcze podpis księdza, który jest członkiem rady tej fundacji, ale powiedział, że zanim ten ksiądz podpisze, to trzeba mu zapłacić. Chodzi o pana Rafała Sawicza" – cytowała zeznania Austriaka "GW".
Biznesmen miał powiedzieć prokuratorom, że chodziło o kwotę 100 tys. zł. Wyjaśnił, że może wyłożyć 50 tys. zł, a resztę dopłaci jak dostanie kredyt pod budowę słynnych wież oraz swoje honorarium. Pieniądze miały być zapłatą dla ks. Rafała Sawicza, który zasiada w radzie fundacji im. Lecha Kaczyńskiego – właściciela spółki Srebrna.
Birgfellner miał też zeznać, że kopertę z pieniędzmi zawiózł do centrali PiS na Nowogrodzką, ale nie pamiętał, komu ją przekazał.
Przypomnijmy, że Gerald Birgfellner, zięć Jana Marii Tomaszewskiego – kuzyna Jarosława Kaczyńskiego, pracował przy inwestycji dotyczącej budowy dwóch wieżowców przez spółkę Srebrna. Kiedy prezes PiS zdecydował o wstrzymaniu projektu, biznesmen zaczął domagać się zapłaty za wykonane już prace. Kaczyński odmówił i zaproponował mu dochodzenie swoich praw sądzie.
Czytaj też:
Nowa odsłona taśm Kaczyńskiego. Gerald Birgfellner ma kłopoty