Pisarz i publicysta Ireneusz Lisiak jechał do Poznania na spotkanie autorskie. We Wrocławiu musiał jednak przerwać podróż, gdyż po interwencji obsługi został wyproszony z pociągu.
Interwencja obsługi (w tym kierownika pociągu) była związana z (jak twierdzi przewoźnik) zachowanie pisarza. Jak tłumaczy sam Lisiak, został oskarżony o homofobię, kiedy w rozmowie z inną pasażerką nazwał związki homoseksualne "pedalskimi". – Powiedziałem, że mnie wkurza, że moje wnuki będą musiały płacić na tych wszystkich libertynów, którzy nie mają dzieci, którzy są w związkach homoseksualnych – powiedziałem „pedalskich” – relacjonuje Lisiak w rozmowie z Radiem Poznań.
Lisiak opuścił pociąg w asyście policji, po tym jak współpasażerowie stwierdzili, że nie chcą z nim dalej jechać.
W odpowiedzi na nasze pytanie, PKP Intercity tłumaczy natomiast, że zachowanie Lisiaka "przekroczyło granice przyjętych zasad współżycia społecznego i zakłóciło spokojną podróż innych pasażerów” i zapewnia, że „nie chodziło o poglądy podróżnego".
Jak relacjonuje PKP „w sobotę, 9 marca, drużyna konduktorska pociągu IC nr 3806 Malczewski w związku z zachowaniem pasażera zgłosiła potrzebę interwencji policji, która została podjęta o godz.11:50 na stacji Wrocław Główny”.
PKP tłumaczy, że zadaniem przewoźnika jest zapewnienie pasażerom bezpieczeństwa i komfortu podróży, a w przypadku, "gdy drużyna konduktorska stwierdzi, że w pociągu nastąpiło np. zakłócenie ładu i porządku publicznego kierownik pociągu zobowiązany jest zawiadomić organy porządkowe (SOK, Policję)".
Czytaj też:
Wprowadzić bykowe? Jakubiak tłumaczy swój wpisCzytaj też:
John Wayne okrzyknięty rasistą i homofobem. Za wywiad sprzed lat pozbawią lotnisko jego imienia?