To, że Lechowi Wałęsie z obecnymi władzami "Solidarności" jest nie po drodze, wiadomo nie od dziś. Zdaniem byłego prezydenta "S" straciła swój charakter, a szef związku Piotr Duda niszczy organizację. We wpisie zamieszczonym na jednym z portali społecznościowych były prezydent zaapelował do "budowniczych" "Solidarności", aby zorganizowali zbiórkę podpisów pod wnioskiem o "wymuszenie zawieszenia używania nazwy "Solidarności" przez kierownictwo związku do momentu pozbycia się takich szkodników jak m.in Guzikiewicz, Duda". "Nie można pozwalać na niszczenie naszej spuścizny" – dodał.
Czytaj też:
Wałęsa apeluje do budowniczych "Solidarności". Pisze o "szkodnikach"
Na specjalnie zwołanej konferencji prasowej Piotr Duda podkreślił, że związek jest "jedynym właścicielem prawnym i nie tylko prawnym tego znaku od 80 r.". Odnosząc się do historii związku, powiedział: – A mówiąc bardziej politycznie powiem tak: bardzo zasłużeni działacze dla ruchu wolnościowego Solidarności, na początku lat 90-tych, wybrali swoją drogę. Nikt ich z Solidarności nie wyrzucał. To oni na plecach Związku poszli do polityki, biznesu i zrobili tam kariery. A później, już na początku lat 90-tych zaczęła Solidarność im przeszkadzać, bo chcieli rozwijać swoje interesy, a myśmy stali i do tej pory stoimy na straży obrony i godności pracownika i członka Związku. Pan Lech Wałęsa mógł zostać w Solidarności i bronić Związek przed takimi szkodnikami jak Guzikiewicz czy Duda. Nic nie stało na przeszkodzie.
I dodał: – Dzisiaj w 'S' są członkowie Związku, obecni w nim od roku 80-tego, do których ja też należę. Są ci, którzy byli internowani, bici, siedzieli w więzieniach i oni sobie nie życzą, aby ktokolwiek mówił, że będzie Solidarności odbierany znak, bo Solidarność dalej funkcjonuje, jest związkiem zawodowym i pan prezydent Wałęsa może robić, co chce. Niech sobie zbiera podpisy, ma dużo czasu, jest na emeryturze.
Czytaj też:
Koniec narady na Nowogrodzkiej. Co ustalił Komitet Wykonawczy?