Z jego wszystkich książek najmocniej w mej pamięci pozostało zdanie, którym zamknął jedną z pierwszych. „Padając, ujrzał mały samochód, zmiażdżony między dwiema wielkimi ciężarówkami, i dzieci machające wesoło z jego okna”. Żegnał w ten sposób głównego bohatera powieści „Ze śmiertelnego zimna”, którego śmierć dosięgła na ostatniej karcie tej szpiegowskiej historii.
Cytat ten jest dla mnie najbardziej zwięzłym podsumowaniem pisarstwa Johna le Carrégo (prawdziwe nazwisko David John Moore Cornwell), który zmarł 12 grudnia, przeżywszy niespełna 90 lat. Le Carré opowiedział mnóstwo fabuł i powołał do życia setki bohaterów, ale ten motyw charakterystyczny jest dla losu wielu z nich: giną lub cierpią pomiędzy ścierającymi się potężnymi siłami, często do końca pozostając nieświadomi, w jak poważną rozgrywkę zostali uwikłani. W wielu książkach owymi siłami były tajne służby zwartych w morderczym uścisku Sowietów i Zachodu, lecz świat sekretnej wojny nigdy nie był wyłącznie dwubiegunowy. Amerykanie, Brytyjczycy, Niemcy (z ówczesnego RFN), Izraelczycy walczyli z komunistycznym zagrożeniem, ale prowadzili osobne intrygi, czasem się wspierając, a czasem bezlitośnie ogrywając.
Czytaj też:
Wzruszające słowa na pogrzebie Machalicy. "Za tę ostatnią rozmowę..."
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.