Joanna (Margaret Qualley), dziecię niewinne i marzące o karierze pisarki, trafia do mauzoleum gigantów. W agencji literackiej, gdzie pracuje, na ścianach wiszą portrety autorów, których firma reprezentowała: Ernesta Hemingwaya, F. Scotta Fitzgeralda, Agathy Christie. No i jego – J.D. Salingera, najbardziej tajemniczego pisarza świata, który po sukcesie „Buszującego w zbożu” udał się na wewnętrzną emigrację. Czyli zaszył się na odludziu i zerwał niemal wszelkie kontakty ze światem. Tylko ze swoją agentką (Sigourney Weaver) nadal rozmawia przez telefon. Kiedy ma ochotę.
Młoda, ambitna i nieco naiwna Joanna jest asystentką groźnej szefowej, więc siłą rzeczy też zamieni z Salingerem kilka słów, bo odbiera jej telefony. Ale przede wszystkim do obowiązków dziewczyny należy zajmowanie się kierowaną do niego korespondencją. Czyli odpisywanie wszystkim: „Pan Salinger nie życzy sobie żadnego kontaktu” i wrzucanie listów do niszczarki. Żal serce ściska, bo wiele listów wzrusza, ale mus to mus. W dodatku Joanna ma własne problemy. Jest rozdarta między dawnym a obecnym chłopakiem, próbuje pisać, ale jakoś brakuje jej uporu i wiary we własny talent. W dodatku na kilka kwestii ma całkiem odmienne zdanie od szefowej.
Ta historia wydarzyła się mniej więcej naprawdę, bo film Philippe’a Falardeau jest ekranizacją wspomnień Joanny Rakoff, która nie dość, że opisała swój rok stażu, to jeszcze wydała książkę z pomocą tej samej agencji, w której pracowała. Bądźmy szczerzy – udało się ostatecznie nie dzięki temu, że jest wyjątkową pisarką, tylko dlatego, że przez chwilę pracowała w cieniu Salingera, postaci dla Amerykanów XX w. wyjątkowej, żywej (naonczas jeszcze) legendy.
Opowieść ma swoje wady: jest to mniej efektowna wersja filmu „Diabeł ubiera się u Prady”, ześlizguje się też w hollywoodzki banał o podążaniu za głosem serca i swoimi marzeniami, ale ma swój urok. Nie tylko dzięki talentowi młodej Margaret Qualley, która błyszczy w roli Joanny. W czasach filmów głośnych, drogich i niezbyt mądrych dobrze jest przypomnieć sobie o całkiem innym świecie. Świecie, w którym słowo pisane jest równie ważne jak samo życie. Świecie, w którym znaczenie mają i ci, którzy piszą książki, i ci, którzy je czytają. Oraz oczywiście ci, którzy stoją pomiędzy nimi, jeszcze niezdecydowani, niczym Nike, która się waha w wierszu Zbigniewa Herberta.
Reż. Philippe Falardeau „Mój rok z Salingerem” Kanada/ Irlandia 2020 wyst. Margaret Qualley, Sigourney Weaver, Douglas Booth.
NOWE SERIALE:
„Cień i kość” Serial na podstawie znanej także w Polsce powieści Leigh Bardugo (książka otwiera trylogię „Grisza”). Jedno z najciekawszych dokonań młodzieżowej fantasy ostatniej dekady, dla widzów z naszej części Europy szczególnie interesujące, bo Bardugo, tworząc swój wymyślony świat, inspirowała się klimatami wschodnioeuropejskimi. Twórcą adaptacji telewizyjnej jest Eric Heisserer, nominowany do Oscara za scenariusz do filmu „Nowy początek”. W roli głównej (Aliny Starkow z Ravki) debiutantka Jessie Mei Li.
Piotr Gociek
• sezon 1 „Cień i kość” („Shadow and Bone”), USA 2021, Netflix.
NA MAŁYM EKRANIE TAKŻE:
• sezon 4 „Opowieść podręcznej” („The Handmaid’s Tale”), USA 2021
• reż. David Wnendt „Słoneczna noc” („The Sunlit Night”), Niemcy/Norwegia 2019
• reż. Stephen Merchant „Na ringu z rodziną” („Fighting with My Family”)
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.