„Czarna Wdowa” przypomina światu o złych Rosjanach, pięknych Węgrzech oraz młodej utalentowanej aktorce.
L iczę na to, że może za pół wieku dyskusje na temat filmów z kinowego uniwersum Marvela będą budziły równie wiele emocji, ile dziś spory o produkcje, w których kiedyś Johnny Weissmuller grał Tarzana – to znaczy nie będą ich budzić wcale, bo ten rozdział filmowej rozrywki zostanie zamknięty na dobre. Liczę, ale pewnie się przeliczę: Disney, czyli najpotężniejszy rozrywkowy koncern świata, ma w rękach potwora, którego nie waha się używać. „Czarna Wdowa” to już 24. film z Marvel Cinematic Universe. Wszystko wskazuje na to, że przed nami kolejne 24.
© ℗
Materiał chroniony prawem autorskim.
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.