• Piotr GociekAutor:Piotr Gociek

Trenerze, ratuj!

Dodano: 
Trenerze, ratuj!
Trenerze, ratuj! Źródło:FOT. COLIN HUTTON
Od czasów komedii Franka Capry nie było w Hollywood równie mądrej i dobrej rozrywki. Nic dziwnego, że fenomen serialu „Ted Lasso” wykroczył poza mały ekran.

Zaczęło się od żartu. W 2001 r. Jason Sudeikis i Brendan Hunt podczas komediowego tournée po Europie odkryli, jak wielu ludzi fascynuje się tu piłką nożną. Fascynacja – i wrażenie nowości – były zrozumiałe. To były inne czasy. Piłka nożna, czyli – jak zwą ją w USA – „soccer”, nie była tam jeszcze jednym z najpopularniejszych sportów (dziś jest w czołowej czwórce, zaczyna przebijać popularnością hokej). Liga MLS istniała, ale traktowano ją jako dziwactwo. Wiele się zmieniło, gdy podczas mundialu w 2002 r. w Korei i Japonii reprezentacja USA dotarła do ćwierćfinału, gdzie nieznacznie uległa Niemcom (przyszłym wicemistrzom imprezy).

Sudeikis i Hunt wymyślili w Amsterdamie (czegóż tak nie kocha Holandia, jak piłki nożnej!) postać jankeskiego trenera futbolu amerykańskiego, który nie ma zielonego pojęcia o piłce nożnej. Nazwali go Ted Lasso. Dekadę później Lasso wykorzystany został w reklamówce telewizji NBC, która chciała zainteresować widzów transmisjami meczów Premier League. W sierpniu 2020 r. w serwisie Apple TV+ zadebiutował natomiast serial komediowy „Ted Lasso”, który stał się jednym z najwyżej ocenianych i kochanych produkcji ostatnich lat (zdobył już 11 nagród Emmy, jestem pewien, że będą kolejne).

Całość dostępna jest w 14/2023 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także