Lisicki: Sądownictwo nie zostało zdekomunizowane, zachowało przywileje

Lisicki: Sądownictwo nie zostało zdekomunizowane, zachowało przywileje

Dodano:   /  Zmieniono: 
- Poza przewlekłością postępowań jest jeszcze kilka negatywnych elementów, które wskazują na pewną arbitralność wyroków, pewną kastowość sędziów. Znamy przykłady sędziów, którzy już dawno powinni ustąpić, ale ze względu na otoczkę pozostają na stanowisku. Swoi bronią swoich (…) sędziowie pozostają w sporze z tymi, którzy chcą zreformować sądownictwo. Ta grupa nie została zdekomunizowana, zachowała swoje przywileje – powiedział w "Loży prasowej" redaktor naczelny "Do Rzeczy" Paweł Lisicki.

Lisicki przyznał, że na nadzwyczajnym Kongresie Sędziów Polskich, który obradował wczoraj w Warszawie spodziewał się większej liczby sędziów. Jak dodał, skoro używa się retoryki, że wali się państwo, to 10 proc. sędziów nie jest wielkim oporem. - Jeśli ktoś na poważnie bierze te słowa, że upada demokracja, tworzy się ustrój totalitarny, to spodziewam się, że ci ludzie będą tego bronili. Jeśli ktoś uważa, że mamy do czynienia z trójpodziałem władz i władza wykonawcza się rozpycha, to czym była wypowiedź prof. Zolla, jeśli nie wypowiedzią polityczną? – komentował publicysta.

Redaktor naczelny "Do Rzeczy" został również zapytany w programie o swoje przeczucia dotyczące nieobecności na kongresie najważniejszych osób w państwie. Jego zdaniem, zakładali oni, że kongres będzie miał charakter polityczny, a całość skończy się atakiem na władzę. – Według ostatniego badania CBOS-u zaufanie do Trybunału Konstytucyjnego spadło trzeci raz z rzędu – dodał.

Afera reprywatyzacyjna? Lisicki: Gronkiewicz-Waltz liczyła, że to się rozmyje

Publicysta odniósł się również do ostatniej sesji Rady Warszawy i wystąpienia Hanny Gronkiewicz-Waltz ws. afery reprywatyzacyjnej. Zdaniem Lisickiego przemówienie prezydent Warszawy od początku było błędem, ponieważ zderzenie polityka z wrogo nastawionym tłumem zawsze wychodzi źle. - Wystąpienie pokazało, że nie Gronkiewicz-Waltz nie zamierza ustąpić. Mogła w kwietniu ogłosić, że o niczym nie wiedziała, ale zamierza z tym walczyć i np. odwołać wiceprezydentów. Wtedy nic nie zrobiła i liczyła na to, że to się rozmyje. Gdy ukazał się drugi duży tekst w sierpniu, to jej działanie było bardzo oporne, zupełnie nie wyczuła nastrojów – ocenił.

"Było wystarczająco dużo czasu"

Według Lisickiego prezydent Warszawy próbuje wyjść z tego sporu tak, aby narzucić narrację, że to konflikt pomiędzy nią a PiS. Jak dodał fakt, że tak nie jest, powoduje przegraną Gronkiewicz-Waltz i coraz większe obciążenie dla PO. - Nie twierdzę, że Hanna Gronkiewicz-Waltz jest winna, ale 10 lat rządziła w Warszawie i było wystarczająco dużo czasu, aby zareagować. Jeśli padły te zarzuty, że istniała zmowa, to rzeczywiście sprawa dla prokuratury, a nie dla komisji. Może to proceder na jeszcze większą sprawę – skomentował.

kg

dorzeczy.pl

Czytaj także