Baranowska podkreśliła, że wybory prezydenckie we Francji skupiają uwagę, ponieważ są niezwykle ważne. Jak przyznała, ma problem z ostatnimi sondażami oraz oceną Emmanuela Macrona. – W ostatnim czasie przejechaliśmy się na sondażach i nie wiadomo, na ile wyborcy mówią, to, co uważają. Z tego punktu widzenia te wybory są ciekawe – stwierdziła.
Publicystka "Do Rzeczy" zastanawiała się również, na ile poparcie Le Pen wynika z jej eurosceptycyzmu, a na ile z popularności haseł antyimigranckich, które oddają nastroje społeczne. – Dziwie się trochę, bo myślałam, że któryś z kandydatów odbierze Le Pen hasła antyimigranckie i na tym się postara ugrać poparcie, ale tak się nie stało. Gdyby Le Pen wygrała i zrobiła to referendum o wyjściu Francji z UE, to pod dużym znakiem zapytania jest to, czy znalazłaby potrzebną większość, bo Francuzi są euroentuzjastami. Na pewno byłby to jednak kryzys dla UE, bo Le Pen planuje też wyprowadzić Francję ze strefy euro – mówiła.
Czytaj też:
Belgijski exit poll: Macron na prowadzeniu, tuż za nim Le PenCzytaj też:
To będzie koniec Unii jaką znamy? Francuzi wybierają prezydenta