Gazeta pisze o emerycie z Gdańska, który został okradziony przez dwie kobiety. Oszustki wykorzystały to, że do seniorów trafiają właśnie "trzynaste" emerytury – czytamy.
Pan Piotr opowiedział dziennikarzom, że kobieta, która zadzwoniła do drzwi, przedstawiła się jako pracownica ZUS. – Brzmiała autentycznie, używała urzędniczych formułek, mówiła, że chce mi wypłacić zasiłek na leki, ale bardzo wypytywała, czy dostałem już "trzynastkę" – relacjonuje.
81-latek był m.in. pytany, jaką ma emerytury, ile płaci za mieszkanie i ile wydaje na leki. Złodziejka zaproponowała mu wypłacenie zasiłku, zastrzegając jednocześnie, że musi rozmienić pieniądze. Mężczyzna sięgnął do szafki i wyjął 200 zł.
W tym samym momencie ktoś zadzwonił do drzwi. Okazało się, że to również "pani z ZUS-u". Kobieta nie weszła do mieszkania, a ta która przyszła wcześniej, powiedziała panu Piotrowi, że musi zejść do samochodu po dokumenty i wróci.
Kiedy mężczyzna został sam w domu, jeszcze raz zajrzał do szafki i zorientował się, że złodziejka zabrała mu wszystkie pieniądze – 4 tys. zł. Staruszek został bez środków do życia – czytamy w gazecie.
Sprawę wyjaśnia teraz policja. Mundurowi apelują do osób starszych, aby nie otwierali drzwi nieznajomym, a w przypadku niebezpieczeństwa – dzwonili na numer alarmowy 112.
Czytaj też:
"DGP": Podsłuchano meldunki policji dot. najważniejszych polityków