"Organizacje demokratyczne działające w regionie Pomorza z uwagi na dramatyczne zagrożenie demokracji w Polsce zawierają porozumienie w zakresie współdziałania w kampanii wyborczej oraz kontroli jesiennych wyborów do parlamentu. Zwracamy się do innych organizacji demokratycznych oraz regionalnych polityków samorządów, krajowych i europejskich o aktywne wsparcie naszych działań. Nasza deklaracja pozostaje dla Was otwarta" – brzmi treść dokumentu.
Pod deklaracją podpisali się politycy opozycji, przedstawiciele KOD, a także dawni działacze "Solidarności", m.in. Lech Wałęsa, Bogdan Borusewicz, Bożena Rybicka-Grzywaczeska oraz Henryka Krzywonos-Strycharska.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", celem porozumienia jest czuwanie nad uczciwym przebiegiem jesiennych wyborów do Sejmu i Senatu. "Opozycja zamierza w całej Polsce wystawić swoich członków komisji wyborczej, mężów zaufania oraz obserwatorów społecznych" – czytamy na stronie internetowej "GW".
"Gdybym był młodszy, to bym ich pogonił"
– W budowaniu demokracji zdarzają się nieszczęścia. Do władzy doszli okropni i niebezpieczni ludzie. Nieodpowiedzialni. Łamiący prawo i konstytucję – mówił po podpisaniu deklaracji Lech Wałęsa.
Były prezydent przekonywał zgromadzonych, że jeśli Polska nie zostanie uratowana (czyli PiS pozostanie u władzy na kolejną kadencję – red.), to skończy się wojną domową w kraju.
– Przypilnujcie tych oszustów, tych bezczelnych ludzi, którzy niszczą Polskę. Przypilnujcie i odstawcie od władzy. Gdybym był młodszy, to bym ich pogonił. Ale jestem już za stary, więc proszę was – w imię odpowiedzialności – bierzcie się do roboty – apelował Wałęsa.
Czytaj też:
Wałęsa pokazał zdjęcia z gór. Uwagę przykuwa jeden szczegół