Jak informuje Forum Żydów Polskich (FŻP), antysemickie wydarzenia odnotowane przez Centrum Simona Wiesenthala mieszczą się na mapie Wielkiej Brytanii, Francji, Włoch, Niemiec, Szwecji, Danii i Stanów Zjednoczonych.
"Nietrudno zgadnąć, że Polski tam nie ma. A ponieważ nie ma, to z braku rzeczywistych aktów antysemityzmu nadyma się do monstrualnych wymiarów awantury w mediach społecznościowych. Przeprowadza «badania» poziomu antysemityzmu tak, aby wyniki były porażające. Pod mikroskopem wyszukuje się antysemityzmu w wypowiedzi polityków oraz publicystów i oskarża ich razem z … figurkami i obrazkami «Żyda z pieniążkiem – na szczęście»" – czytamy na FŻP.
Forum zwraca uwagę, że w Polsce jedynym realnym, fizycznym incydentem ostatnich kilkunastu miesięcy był rzut kamieniem w szybę synagogi w Gdańsku w 2018 r., wykonany przez człowieka uznanego za chorego psychicznie, który kilka miesięcy wcześniej zaatakował parafię rzymsko-katolicką. Do tego spalenie symbolicznej kukły Judasza w Pruchniku.
"W Polsce istnieją żydowskie gminy, instytucje, wspomniałem już o wielu żydowskich, masowych imprezach kulturalnych. Trzeba też pamiętać o tysiącach turystów z Izraela i ogromnej liczbie religijnych Żydów odwiedzających corocznie groby wielkich cadyków (np. w Leżajsku). Okazji więc do ataków by nie zabrakło. Tylko chętnych do przeprowadzenia tych ataków w Polsce nie ma" – pisze Paweł Jędrzejewski.
Centrum Simona Wiesenthala powstało w latach 70. XX wieku. Ma siedzibę w Los Angeles i zajmuje się m.in. zachowaniem pamięci o Holokauście. Szymon Wiesenthal przez lata tropił hitlerowskich zbrodniarzy. Przyczynił się do ujęcia m.in. Adolfa Eichmanna.
Czytaj też:
Mocne wystąpienie polskiego Żyda na promocji książki o Jedwabnem