Szkopuł tkwił w tym, że trunek pochodził z... Krymu. Na butelce wina musującego można było przeczytać "Krym – Federacja Rosyjska". Jak poinformował "Eesti Ekspress", butelka została zwrócona przez Kaljulaid, jak można się domyślić w geście protestu.
Rosyjski senator Aleksiej Puszkow stwierdził na Twitterze, że najwidoczniej przywódczyni Estonii podarunek "uznała za słaby trolling". Wspomniał też, że ambasador jednego z krajów UE kiedyś odmówił mu w ogóle wypicia wina z Krymu. Dopiero po wpisie rosyjskiego polityka portal delfi.ee przekazał, że wino rzeczywiście zostało zwrócone. Potwierdził to jeden z doradców prezydent Kersti Kaljulaid. Portal artykuł na ten temat zatytułował: "Mały koń trojański w wojnie informacyjnej".
Krym został nielegalnie zaanektowany przez Rosję w 2014 roku, a aneksja jest nieuznawana przez większość społeczności międzynarodowej.
Czytaj też:
Tajlandia: Mister Polski zatrzymany przez policję