W miniony weekend podczas konwencji Solidarnej Polski Beata Kempa określiła Krzysztofa Śmiszka, prywatnie partnera Roberta Biedronia, "kandydatem na pierwszą damę". Śmiszek komentował wypowiedź europosłanki w TVN24.
– Nie czuję się obrażony, bo pani Beata Kempa nie jest w stanie mnie obrazić swoimi poglądami, które nie są poglądami z 2020 roku, tylko raczej z XIX wieku – ocenił. Śmiszek dodał, że Kempa nie zadzwoniła do niego z przeprosinami.
– Nie oczekuję od pani Beaty Kempy niczego, a szczególnie osobistego kontaktu. Pani Beata Kempa wystawia sobie sama świadectwo. Mamy 2020 rok i obecność takich osób jak ja w polityce jest chyba czymś normalnym, do czego trzeba się przyzwyczaić – stwierdził poseł Wiosny.
Śmiszek zachęcał też Kempę, by podczas pobytu w Brukseli "chodziła nie tylko po korytarzach w Parlamencie Europejskim, ale żeby wyszła na ulicę".
– Tam spotka Belgów. Oni mieli premiera, który jest homoseksualny. Niedaleko jest Luksemburg - tam premierem jest osoba homoseksualna. W tych krajach od wielu lat są związki partnerskie i małżeństwa jednopłciowe. Społeczeństwo traktuje te sprawy zupełnie normalnie – przekonywał Śmiszek.
Czytaj też:
Trybunał w Strasburgu zabrania krytyki homoseksualnego stylu życia