"To rodzaj biernej eutanazji dokonanej w majestacie prawa". Mocne słowa Błaszczyk

"To rodzaj biernej eutanazji dokonanej w majestacie prawa". Mocne słowa Błaszczyk

Dodano: 
Ewa Błaszczyk
Ewa Błaszczyk Źródło:PAP / Archiwum Kalbar
Ewa Błaszczyk z Kliniki Budzik skomentowała śmierć Polaka, skazanego na zagłodzenie w brytyjskim szpitalu w Plymouth.

26 stycznia podano informację o śmierci RS (media nie podają danych mężczyzny, ze względu na dobro rodziny) – Polaka, który po zawale i spowodowanym niedotlenieniem uszkodzeniu mózgu przebywał w szpitalu w Plymouth. Decyzją sądu został odłączony od aparatury podtrzymującej życie. Walkę o życie Polaka podjęły matka, dwie siostry oraz siostrzenica. Zgodę na zaprzestanie podawania wody i pożywienia wyraziły żona oraz dzieci mężczyzny.

Eutanazja w majestacie prawa

– Według mnie jest to rodzaj biernej eutanazji dokonanej w majestacie prawa – mówi Błaszczyk, komentując w rozmowie z „Tygodnikiem Solidarność” śmierć Polaka.

Jak tłumaczy działaczka społeczna i aktorka, w stworzonej przez nią Klinice Budzik jest wielu pacjentów, w podobnym stanie jak zagłodzony Polak.

– Jeśli ktoś znajdzie się w śpiączce, toczy się o niego walka, proces neurorehabilitacji, bardzo „gęstego” i długiego bodźcowania. W klinice takiej jak „Budzik” pacjent spędza około roku, do 15 miesięcy od wydarzenia, które spowodowało śpiączkę. W tych pierwszych miesiącach, do ok. 1,5 roku, walka ta ma sens medyczny. Po upływie tego czasu powrót pacjenta do zdrowia staje się już o wiele mniej prawdopodobny, przechodząc właściwie do kategorii cudów. Te jednak także się zdarzają – podkreśla Błaszczyk.

Jak tłumaczy dalej działaczka, zasłanianie się dobrem pacjenta, w takiej sytuacji jak sprawa pana Sławka, to odwracanie znaczeń.

– Jeśli nie zatrzymamy tego procesu odwracania znaczeń, będziemy coraz mocniej zasłaniać się „przestrzeganiem procedur”, „dbałością o dobro pacjenta”, walką o „godną śmierć”, robiąc coraz gorsze rzeczy. Będziemy wymyślać coraz to nowe słowa, żeby nie używać pojęć takich jak „eutanazja” czy „zagłodzenie”. Będziemy te „brzydkie” słowa obchodzić, tworząc ładnie brzmiące neologizmy, które się z nimi nie kojarzą. A tymczasem trzeba nazywać rzeczy po imieniu – podkreśliła aktorka.

Czytaj też:
"Mówiono nam to prosto w oczy". Dramatyczne wyznanie siostry Polaka zmarłego w brytyjskim szpitalu

Źródło: Tygodnik Solidarność
Czytaj także