Jak informuje Reuters amerykańscy potentaci cyfrowi wezmą „na celownik” prawicowe organizacje z całego świata.
Global Internet Forum to Counter Terrorism
Technologiczni giganci zamierzają indeksować określane jako prawicowe manifesty, wezwania i inne wydarzenia jako „niebezpieczne”. Do działań cenzorskich ma zostać wykorzystana organizacja Global Internet Forum to Counter Terrorism (GIFCT), która została założona przez wielkie koncerny technologiczne 4 lata temu.
Sprawa jest o tyle kuriozalna, że za treści o charakterze prawicowym giganci technologiczni uznają m.in. materiały i wpisy zakwalifikowane jako rasistowskie oraz neonazistowskie.
Jak przekazuje Reuters organizacja, która w imieniu Facebooka i Microsoftu będzie zajmowała się zwalczaniem „niebezpiecznych” i nieakceptowanych w internecie treści, do tej pory zajmowała się demaskowaniem działalności organizacji terrorystycznych takich jak Al-Kaida czy Państwo Islamskie.
Organizacja będzie korzystała ze specjalnej bazy danych. Efektem jej pracy ma być ograniczane lub usuwane niepożądanych wpisów czy postów.
„Niebezpieczne” treści będą usuwane
Dyrektor wykonawczy GIFCT, Nicholas Rasmussen wskazuje, że organizacja będzie walczyć z szerszą gamą zagrożeń i zwalczać „ekstremistyczne treści na głównych platformach internetowych”.
Serwisy społecznościowe (Facebook, Twitter) na podstawie specjalnego indeksowania będą mogły ocenzurować materiały sklasyfikowane jako „niebezpieczne”. Mechanizm ma też pomóc w usuwaniu tego typu treści z innych serwisów i stron internetowych.
– Każdy, kto patrzy na krajobraz terroryzmu lub ekstremizmu, musi docenić, że istnieją inne części, które wymagają teraz uwagi – powiedział Nicholas Rasmussen, powołując się na groźby „skrajnie prawicowego lub rasistowskiego, brutalnego ekstremizmu”.
Do bazy Global Internet Forum to Counter Terrorism dostęp ma czternaście film. Są to Facebook i Microsoft oraz m.in. Reddit, Snap, Instagram, Verizon Media i Dropbox.
Czytaj też:
Szlachtowicz: Mamy wszechobecną cenzurę na tematy pandemiczneCzytaj też:
Facebook, Google, Youtube, Twitter: Prywatny totalitaryzm