Według Fundacji Ocalenie na miejscu nadal pozostaje grupa 10 osób. Reszta miała wrócić na „Białoruską stronę”. W kolejnym twicie przekazała jednak: „nie wiemy, czy 10. Nie widzimy wszystkich”.
Komunikat Straży Granicznej
Wcześniej komunikat opublikowała Straż Graniczna. Wskazano w nim, że po interwencjach funkcjonariuszy polskich, białoruska strona chciała „zabrać całą grupę koczującą na wysokości m. Usnarz Górny”. „Ponad połowa cudzoziemców opuściła teren, pozostałe osoby nie chcą opuścić miejsca koczowiska” – czytamy.
Imigranci koczują przy Usnarzu Górnym
Przypomnijmy, że na granicy polsko-białoruskiej w Usnarzu Górnym w województwie podlaskim powstało obozowisko migrantów, których wypychają z Białorusi tamtejsze służby. Polska Straż Graniczna uniemożliwia im nielegalne wkroczenie na terytorium Polski. Ponadto żołnierze patrolują i zabezpieczają granicę drutem kolczastym.
Niektórzy przedstawiciele opozycji twierdzą, że imigranci to uchodźcy z Afganistanu, których Polska powinna wpuścić na swoje terytorium. Szef KPRM Michał Dworczyk zaapelował wobec tego do polityków opozycji, by nie dawali się wciągać w prowokacje organizowane przez reżim białoruski.
Jak wskazują bowiem eksperci, zamieszanie na polsko-białoruskiej granicy nie ma nic wspólnego z sytuacją w Afganistanie. – Póki co nie było możliwości, aby Afgańczycy w tak krótkim terminie przedostali się do Europy. To kwestia tygodni czy miesięcy – wskazał Witold Repetowicz.
Premier Mateusz Morawiecki powiedział w czwartek, że Polska zobowiązana jest przede wszystkim do ochrony własnej granicy. Z kolei szef rządu odbył wideokonferencję z premierami Litwy, Łotwy i Estonii. Morawiecki zapowiedział, że wszystkie cztery kraje nie dopuszczą do żadnej nielegalnej imigracji i będą chronić swoich granic przed nielegalnymi działaniami reżimu Łukaszenki.
Czytaj też:
Migranci na granicy. Berkowicz ma propozycjęCzytaj też:
"Maski opadły". Mocny wpis Rzymkowskiego