Repetowicz: Łukaszenko wykorzystuje dramat Afgańczyków. Stara się grać na emocjach

Repetowicz: Łukaszenko wykorzystuje dramat Afgańczyków. Stara się grać na emocjach

Dodano: 
Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka
Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka Źródło: PAP/EPA
Póki co nie było możliwości, aby Afgańczycy w tak krótkim terminie przedostali się do Europy. To kwestia tygodni czy miesięcy – wskazuje Witold Repetowicz.

Od kilkunastu dni na granicy polsko-białoruskiej mamy do czynienia z coraz trudniejszą sytuacją migracyjną. Na pasie ziemi niczyjej na wysokości Usnarza Górnego koczuje grupa ok. 50 imigrantów, którzy znaleźli się w potrzasku po tym jak białoruskie służby wypchnęły ich poza swoje granice, a polska Straż Graniczna uniemożliwia im nielegalne wkroczenie na terytorium Polski.

Politycy opozycji domagają się od rządu wpuszczenia imigrantów na terytorium Polski. Premier Mateusz Morawiecki powiedział w czwartek, że Polska zobowiązana jest przede wszystkim do ochrony własnej granicy. – Ludzie, którym szczerze współczuję, są narzędziem w rękach Łukaszenki – oświadczył.

W czwartek minister obrony narodowej poinformował, że żołnierze Wojska Polskiego zabezpieczają granicę polsko-białoruską. Na granicy zainstalowano drut kolczasty.

Z kolei w piątek wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik poinformował, że Straż Graniczna udzieliła pomocy 12 emigrantom, którzy po przekroczeniu granicy w Puszczy Białowieskiej, utknęli na bagnach.

Niektórzy, jak prezydent Łukaszenko, próbują łączyć sytuację na polsko-białoruskiej granicy z ucieczką grup Afgańczyków przed talibami.

Repetowicz: Białoruś gra na emocjach

Witold Repetowicz, dziennikarz, korespondent wojenny rozmawiał z Łukaszem Jankowskim na antenie Radia WNET. Zwrócił uwagę, że reżim Aleksandra Łukaszenki próbuje instrumentalnie wykorzystać sytuację w Afganistanie. Białoruś stara się przerzucać uchodźców na teren zachodniej Europy w zamian za korzyści finansowe.

Ekspert podkreśla, że na razie proceder ten nie opiera się bezpośrednio na Afgańczykach, jednak ich sytuację po wkroczeniu przez talibów do Kabulu, podaje się jako podstawę dla jej uzasadnienia, co ma na celu podnieść skuteczność.

Jak podkreślił, że sytuacja na polsko-białoruskiej granicy nie ma nic wspólnego z dramatem jaki spotkał Afgańczyków. Repetowicz wskazał, że zdecydowana większość osób, które będą wymagały pomocy wciąż przebywa w Afganistanie.

– Używają Afgańczyków jako szyld do tego, by uzasadniać swoje działania i zwiększać emocje ludzkie, wiążąc całą akcję z ich tragedią. Póki co nie było możliwości, aby Afgańczycy w tak krótkim terminie przedostali się do Europy – ten ruch powstanie, lecz jest to kwestia tygodni i miesięcy – tłumaczył.

– Zapędza się migrantów na granicę z Polską ogłaszając, że są to uchodźcy z Afganistanu. Jest to zachowanie zupełnie żenujące, lecz niestety niektórzy wolą wpisywać się w tą narrację Łukaszenki – powiedział Witold Repetowicz.

Czytaj też:
Niemieckie MSW: Pomagajmy Afgańczykom "na miejscu"
Czytaj też:
Talibowie polują na dziennikarzy w Kabulu. Zabili członka rodziny korespondenta Deutsche Welle

Źródło: Radio WNET
Czytaj także