Poseł Konfederacji Jakub Kulesza poinformował w środę o skandalicznej sytuacji, do której miało dojść w jednym z wrocławskich szpitali. Dotyczy ona 12-miesięcznej dziewczynki, która przebywa w rodzinie zastępczej. „Wraz ze swoim opiekunem prawnym i babcią udała się w dniu 21.09.2021 r. do Szpitala na ważne przedoperacyjne badanie specjalistyczno – kardiologiczne. Maję czeka poważna operacja. U dziewczynki stwierdzono wadę wrodzoną płata dolnego płuca lewego (sekwestracja płucna), torbielowate struktury 2,9×3,7×4,6cm, guza śródpiersia tylnego, podejrzenie wady rozwojowej, a do tego ubytek przegrody międzyprzedsionkowej w serduszku” – napisał.
Jak przekazał Kulesza, w dniu badania, pediatra kardiolog zapytała kobiety, czy szczepiły się przeciwko COVID-19. „Panie odpowiedziały, że nie i zapytały, co to ma wspólnego z badaniem Mai? Na to usłyszały, że skoro nie są zaszczepione, to pani doktor nie wykona badania i w ogóle nie zostanie ono zrobione. Dodała jeszcze, że bez szczepienia, zarówno chora dziewczynka jak i jej opiekunka, nie mają czego szukać w szpitalu. Zdaniem pani doktor, to opiekunka prawna uniemożliwia przeprowadzenie dziecku operacji, gdyż nie chce się zaszczepić” – relacjonował poseł, dodając że konsultacja przedoperacyjna dziewczynki powinna się odbyć 4.10. 2021 r. Do tego czasu jej matka powinna dysponować wynikiem badania, którego nie przeprowadzono.
Rzecznik Praw Pacjenta: Odmowa niedopuszczalna
Do sytuacji odniósł się nawet Rzecznik Praw Pacjenta. Stwierdził, że „odmowa udzielenia pacjentowi pomocy medycznej z powodu braku zaszczepienia pacjenta lub jego opiekuna prawnego przeciw COVID-19 jest niedopuszczalna. Szczepienie to, zalecane jako skuteczna metoda walki z epidemią wirusa SARS-CoV-2, nie jest obowiązkowe i lekarz nie może od faktu zaszczepienia warunkować udzielenia świadczeń zdrowotnych pacjentowi”.
Wersja szpitala
Inną wersję zdarzeń przedstawia szpital. Rzecznik prasowy Marszałka Województwa Dolnośląskiego Michał Nowakowski w rozmowie z Interią potwierdził, że 21 września Maja i jej opiekunka pojawiły się w szpitalu, jednak - jak podkreślił - nie miały tego dnia umówionej wizyty. Z przekazanych przez niego informacji wynika, że ze względu na fakt, że Poradnia Kardiologii Dziecięcej była wówczas nieczynna, szpital, chcąc pomóc dziecku, zaproponował badanie na Dziecięcym Oddziale Kardiologicznym. – Oznacza to, że dziecko wraz z opiekunem zostanie wpuszczone na oddział – wskazał. Z tym właśnie wiąże się pewien problem. Z uwagi na fakt, że na oddziale tym przebywają bardzo ciężko chore noworodki oraz dzieci po poważnych operacjach kardiochirurgicznych, obowiązują tam bezwzględnie przestrzegane zasady bezpieczeństwa. Jak podkreślił Nowakowski, mali pacjenci z tak poważnymi obciążeniami muszą być szczególnie chronieni przed potencjalnymi infekcjami, które są dużym niebezpieczeństwem dla ich życia i zdrowia. Dodał, że to był właśnie powód, dla którego personel szpitala poprosił opiekunkę dziewczzynki o przedstawienie dokumentu potwierdzającego wykonanie aktualnego testu bądź zaświadczenia o zaszczepieniu.
– Ponieważ opiekun dziecka nie dysponował żadnym z powyższych dokumentów zaproponowano badanie dziecka w innym, uzgodnionym wspólnie terminie. Dodam, że zdaniem lekarzy przesunięcie tego badania nie miało negatywnego wpływu na zdrowie dziecka. Dziecko dwukrotnie zostało przyjęte w Poradni Kardiologii Dziecięcej (wcześniej - 24 sierpnia oraz 28 września bieżącego roku), przy czym brak zaszczepienia opiekunów nie stanowił żadnego problemu w tym zakresie – poinformował rzecznik.
Czytaj też:
Konfederacja apeluje do mediów: Nie powielajcie kłamstw NiedzielskiegoCzytaj też:
Konfederacja: Zrobimy wszystko, aby w Polsce nie było tak, jak w Australii