Dr Filip Dąbrowski. prof. CMKP, ordynator Klinicznego Oddziału Położnictwa i Ginekologii w Szpitalu Bielańskim udzielił wywiadu "Gazecie Wyborczej" na temat aborcji, jakie przeprowadza jego placówka. To właśnie ten szpital przeprowadza ok. 20 proc. wszystkich zabiegów w Polsce. Z rozmowy wynika, że wiele zabiegów dotyczy zaawansowanych ciąż, gdzie dzieci są na granicy przeżywalności.
Lekarz stwierdził, że dzieci nie są zabijane specjalnym zastrzykiem w serce z chlorku potasu, jak ma to miejsce w części zachodnich krajów, tylko poprzez wywołanie sztucznego porodu.
Dr Dąbrowski przekazał, że coraz częściej dochodzi do przerywania ciąży ok. 20 tygodnia, gdy płód waży 300 g, a nawet prawie pół kilograma i mierzy 15-20 cm.
"Krzyczą, że jestem Hitlerem"
W jego opinii jest obecnie wiele "absurdów prawnych", przez które przerwanie ciąży może być przeprowadzona tylko na oddziale szpitalnym. – A przecież do wybranego tygodnia ciąży można to bezpiecznie zrobić w poradni i wypuścić pacjentkę do domu – żali się lekarz.
Ordynator przyznaje, że najczęstszą przesłanką do aborcji nadal jest zagrożenie zdrowia psychicznego kobiety, chociaż jak przyznaje "często są to ciąże obarczone wadami genetycznymi lub rozwojowymi".
– Okna mojego gabinetu znajdują się od frontu budynku. Co jakiś czas jeździ pod nimi samochód, z którego ktoś przez megafon krzyczy, że jestem Hitlerem – mówi dalej.
Rośnie liczba aborcji w Polsce
Kilka miesięcy temu "Rzeczpospolita", powołując się na dane z Ministerstwa Zdrowia, opisywała nagły wzrost zabiegów przerywania ciąży.
Dlaczego rośnie liczba legalnych aborcji? "Z danych wynika, że lawinowo rośnie liczba ciąż zagrażających zdrowiu lub życiu kobiety. W 2023 roku na podstawie tej przesłanki przeprowadzono aż 423 aborcje, tymczasem w 2020 roku zaledwie 21. Zapaść służby zdrowia? Epidemia? Niekoniecznie. Po prostu lekarze zaczęli stosować interpretację niewykorzystywaną przed wyrokiem TK: zagrożenie dla zdrowia kobiety obejmuje też zdrowie psychiczne" – wskazywała "Rz".
Czytaj też:
"Tak" dla aborcji i związków partnerskich. Sikorski napisał list do działaczy KOCzytaj też:
To nie edukacja zdrowotna. To seksualna indoktrynacja