Główny Inspektorat Ochrony Środowiska nie zgadza się z zarzutami Najwyższej Izby Kontroli. Sprawę opisuje "Rzeczpospolita".
Zarzut NIK
W 2021 roku GIOŚ przeznaczył 7,6 mln zł na kupno aut osobowych oraz odzieży ochronnej dla wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska. Miały one służyć podczas kontrolowania azotanów pochodzenia rolniczego w wodach.
NIK twierdzi, że finansowanie transakcji jest obarczone wadami – GIOŚ jest finansowany ze środków ministra klimatu i środowiska (jest centralnym organem administracji rządowej), zaś wojewódzkie inspektoraty z budżetu wojewodów. NIK wskazuje wobec tego, że GIOŚ nie posiada kompetencji w zakresie "finansowania działalności wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska".
Odpowiedź GIOŚ
Inspektorat nie podziela opinii sformułowanej przez NIK. – Warto zauważyć, że GIOŚ organizuje działalność kontrolną wszystkich wojewódzkich inspektoratów ochrony środowiska. Nasza działania były podjęte ze środków GIOŚ. Następnie przedmiot zakupu został przekazany na podstawie właściwych dokumentów wojewódzkim inspektoratom – mówi rzecznik GIOŚ Maciej Karczyński.
Pozostałe zastrzeżenia
Najwyższa Izba Kontroli twierdzi też, że GIOŚ zmieniając już po rozstrzygnięciu przetargu ilość zakupionych aut (z 31 do 28) nie zapewnił uczciwej konkurencji. GIOŚ z kolei odpowiada, że "unijne i krajowe przepisy umożliwiają nieznaczną zmianę wartości umowy bez konieczności przeprowadzania nowego postępowania".
Ponadto NIK negatywnie ocenił wiarygodność ksiąg rachunkowych inspektoratu. Wskazuje w tym zakresie na niezgodność dat operacji z datami wynikającymi z dowodów księgowych.
Czytaj też:
"Niepotwierdzone informacje" o śmierci handlarza respiratorami. NIK składa kolejne zawiadomienieCzytaj też:
Absurdy w rządzie. NIK publikuje raport